Jak ustaliło RMF FM „rząd Mateusza Morawieckiego chce zdecydować się na wariant, który obserwowaliśmy już wiosną: jedynie zaostrzone zostaną limity dla osób niezaszczepionych. Równocześnie żadne limity nie będą obejmować osób zaszczepionych”.
Co to oznacza w praktyce?
Na wesele, widowisko sportowe czy do restauracji wejdzie ograniczona pewnym limitem liczba osób niezaszczepionych i dowolna liczba tych, którzy już poddali się szczepieniu. O całkowitym zakazie nie ma więc mowy, a podstawą weryfikacji mają być certyfikaty szczepień.
Co za tym idzie, rząd wyklucza tak drakońskie ograniczenia, jakie wprowadzono już w niektórych krajach. We Francji od wczoraj osoby, które nie przyjęły szczepionki, nie są ozdrowieńcami lub nie posiadają negatywnego wyniku testu na COVID-19 straciły możliwość wstępu do barów, kawiarni, restauracji i centrów handlowych, a także samolotów, pociągów i autobusów.
Wcześniej, bo od 21 lipca, osoby te nie mogły już odwiedzać kin i teatrów oraz innych miejsc "wypoczynku i kultury", w których gromadzi się powyżej 50 osób.
Dlaczego polski rząd wyklucza takie rozwiązanie?
- W nieoficjalnych rozmowach współpracownicy Mateusza Morawieckiego przyznają, że obawiają się społecznego buntu – donosi RMF FM.
Przypomnijmy, że do tej pory w pełni zaszczepionych jest w Polsce prawie 17,5 mln osób. Zatem grupa tych, którzy mogliby sprzeciwić się tak dużym ograniczeniom jest naprawdę spora.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Repertuar Grechuty… i nie tylko – dla kutnian wystąpił Robert Moskwa [ZDJĘCIA/WIDEO]