Funckjonariusze czekają na proces
Przypomnijmy, że Prokuratura Okręgowa w Łodzi wyjaśnia okoliczności śmierci 30-letnego mężczyzny, którego zwłoki znalezione zostały 3 kwietnia na terenie kompleksu leśnego w pobliżu Piątku. Sekcja zwłok wykazała, że prawdopodobną przyczyną zgonu były rozległe obrażenia wewnętrzne, które mogły zostać spowodowane działaniem innych osób.
Do dyspozycji prokuratury zatrzymanych zostało dwoje funkcjonariuszy policji: mężczyzna w wieku lat 33 i 35-letnia kobieta. 33-latkowi grozi nawet dożywotnie pozbawienie wolności, w przypadku policjantki mowa o 5 latach więzienia. Więcej pisaliśmy o tym W TYM MIEJSCU.
"Umierał długo i w męczarniach"
Sprawie przyjrzęli się dziennikarze programu TVN "Uwaga". Jej początek miał miejsce 2 kwietnia, w Wielki Piątek, kiedy pani Zdzisława zgłosiła na policję (nie pierwszy raz), że jeden z jej dorosłych synów jest pijany i awanturuje się.
- Marcin spał u siebie w pokoiku na materacu. Pan policjant spytał, który to, bo Łukasz siedział na wersalce, więc wskazałam. Obudził go i Marcin usiadł – relacjonuje w rozmowie z dziennikarzami "Uwagi!" pani Zdzisława.
- Policjant skopał go. On leżał i ledwo oddychał. Następnie wyciągnął go za włosy do przedpokoju, Marcin założył klapki. Powiedziałem, żeby go zostawić, bo nie ma, czym oddychać, to mnie jeszcze walnął w łeb – opowiadał z kolei brat zmarłego mężczyzny.
Jak wynika z dziennikarskiego śledztwa, wyprowadzenie 30-latka miał widzieć jeden z sąsiadów.
- Paliłem w oknie i widziałem jak chłopaka targali za włosy. Policjant wtargał go do samochodu, a policjanta szła z tyłu – twierdzi lokator bloku.
Policjanci nie przyznali się jednak, że wcześniej wyprowadzili Marcina K. z domu. Mężczyzna miał wszcząć awanturę, po czym sam opuścił mieszkanie.
Sekcja zwłok 30-latka wykazała, że umierał długo i w męczarniach z powodu pobicia: miał rozległe wewnętrzne obrażenia m.in. pękniętą śledzionę.
Notoryczne nadużycia mundurowych?
W rozmowie z dziennikarzami TVN-u, brat zmarłego stwierdził, że piątkowska policja lubi wywozić ludzi i że zaledwie kilka tygodni temu jego też to spotkało. Podobnego zdania jest kilku innych mieszkańców. Doniesienia te bada prokuratura.
- Docierają do nas sygnały, że tego typu zachowania mogły mieć miejsce. Wcześniej chcemy ustalić, czy można mówić o stosowaniu przemocy we wcześniejszym okresie, czy dochodziło do wcześniejszego przekroczenia uprawnień – mówi prokurator Krzysztof Kopania.
Aresztowani funkcjonariusze uchodzili jednak za znakomitych policjantów, a jeszcze w marcu w lokalnych gazetach można było przeczytać o odznaczeniu ich medalem za udział w akcji gaszenia płonącego auta.
Więcej dowiecie się materiału TVN "Uwaga!" TUTAJ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.