reklama

Zbulwersowani postawą pogotowia

Opublikowano:
Autor:

Zbulwersowani postawą pogotowia - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaDziewiętnastoletni Michał Szymański i jego koledzy z boiska do tej pory nie mogą zapomnieć wydarzeń sprzed kilku tygodni. W czasie meczu towarzyskiego chłopak niefortunnie upadł i złamał nogę. Na miejsce przybyło pogotowie Falck. Jak relacjonują świadkowie, wtedy pojawiły się problemy. - Ratownikom brakowało podstawowego sprzętu, np. koca, nożyczek. Poza tym rzucali dziwne komentarze. Do szpitala jechali w takim tempie, że chory z zawałem na pewno by nie przeżył takiej podróży - opowiadają mężczyźni. NZOZ Falck nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. Przekonuje, że pomoc medyczna została udzielona w sposób prawidłowy, a zarzuty są bezpodstawne.fot. Pan Michał spędził tydzień w szpitalu, tuż przed samą maturą.

Strzelce, czternastu kolegów spotkało się na boisku, by zrelaksować się po szkole, pracy. Mecz zmierza ku końcowi. Michał Szymański, bardziej znany jako "Szymek" strzela gola, jest 15 do 15. Potem wyskakuje do piłki, przewraca się. Noga przekręca się o 90 stopni.

- Właściwie niewiele pamiętam z samego wypadku - mówi. - Byłem w szoku, w pierwszej chwili nawet nie czułem bólu.

Numer 112 zawodzi

Koledzy pana Michała od razu zadzwonili pod 112. Zgłosiła się policja w Gostyninie. Gdy wykręcili trzy dziewiątki odezwało się pogotowie w Płocku.

- Czas mijał, a my nie mogliśmy wezwać pomocy - relacjonuje pan Marcin, kolega poszkodowanego. - Przecież to absurd, by do Strzelec przysyłać karetkę z Płocka. Po kilku telefonach dyspozytorka z Płocka zadeklarowała, że skontaktuje się z Kutnem, by to wysłało swoją karetkę. Na szczęście udzieliła przy tym cennych wskazówek. Powiedziała, by unieść do góry zdrową nogę. Chodziło o to, aby zapewnić prawidłowe krążenie.

Po 40 minutach zjawiła się karetka firmy Falck z Żychlina, bo jak relacjonują świadkowie, w Kutnie wolnej nie mieli. Zachowanie personelu medycznego zbulwersowało kolegów pana Michała.

- Jak można mówić do chorego:: "Ojej ale sobie kuku zrobiłeś. Pewnie boli.". Pracownik pogotowia pytał na również, czemu ta druga noga jest w powietrzu, skoro to lewa jest złamana. Ja na to, że to ratownik powinien najlepiej wiedzieć, jak pomóc choremu. Swoim zachowaniem ujawnił brak kompetencji - opowiada kolega poszkodowanego. - Następnie chcieli mu na siłę zdjąć buta ze złamanej nogi. Byliśmy zbulwersowani. Chłopak cierpiał, a oni nic sobie z tego nie robili. Nie mieli w swojej torbie medycznej nawet nożyczek, żeby rozciąć sznurówki. W końcu my załatwiliśmy nożyczki.

Pogotowie zabrało pana Michała, a jego koledzy wyruszyli prywatnym autem do szpitala w Kutnie.

- Dojechaliśmy w ciągu 10 minut. Na miejscu byliśmy przed karetką, ta zjawiła się dopiero po pół godzinie. Przecież jechaliśmy normalnie, a karetka jest pojazdem uprzywilejowanym. A gdyby wieźli kogoś z zawałem? Na pewno by nie przeżył - dodają zirytowani koledzy.

W szpitalu również pojawiły się problemy. Ortopeda zbadał chłopaka dopiero przed północą, bo wcześniej operował poważniejszy przypadek.

Falck: Udzieliliśmy fachowej pomocy

Tymczasem pogotowie Falck zapewnia, że ratownicy zachowali się prawidłowo.

- Zapoznałem się z dokumentacją tego wyjazdu, poprosiłem również o wyjaśnienia pracowników - mówi Krzysztof Chmiela, dyrektor medyczny w NZOZ Falck. Region Łódzki. - Z formalnego punktu widzenia nie popełniono żadnego błędu. Nasze karetki są monitorowane i dowożą chorego do szpitala w ciągu dziesięciu minut. Zresztą transport osoby ze złamaniem jest specyficzny. Pojazdem uprzywilejowanym nie można jeździć w sposób szaleńczy.

Jak mówi Chmiela, ratownikom medycznym nie brakowało sprzętu. Posiadali nożyczki, tyle że w karetce. Gdy jeden z pracowników pogotowia po nie poszedł, koledzy poszkodowanego przekazali swoje drugiemu ratownikowi. Personel firmy Falck podkreśla, że stara się delikatnie zdejmować odzież z chorego, by jej nie niszczyć.

- Natomiast trudno mi oceniać zachowanie czy słowa ratowników - wyjaśnia Chmiela. - Być może chcieli w ten sposób rozładować sytuację. Niemniej jednak, jeżeli chory czuje się pokrzywdzony, chętnie się z nim spotkamy, by go przeprosić.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo