Ostatnio o tragicznej śmierci pacjenta naszego szpitala pisaliśmy W TYM MIEJSCU. Dziś na ten temat rozmawiali radni rady powiatu. Na dzisiejszą komisję przybyli także przedstawiciele straży pożarnej, policji i dyrekcji Kutnowskiego Szpitala Samorządowego.
Na początku głos zabrał prezes placówki, Andrzej Pietruszka.
- To zdarzenie wywarło na mnie i na całym zespole szpitala ogromne wrażenie i kłopoty z normalnym funkcjonowaniem – rozpoczął prezes Kutnowskiego Szpitala Samorządowego, Andrzej Pietruszka.
Prezes przypomniał okoliczności tego pamiętnego zajścia. Mówił, że tuż po północy pacjent został unieruchomiony pasami, ponieważ stwarzał zagrożenie dla personelu, innych pacjentów i dla samego siebie.
- Nie wiem z jakich powodów - wyjaśni to być może straż, być może policja – doszło do pożaru. O godz. 1.30 personel zauważył ulatniający się dym i przystąpił do akcji gaśniczej w taki sposób, jak potrafi. Osobiście uważam, że personel i pani doktor zachowali się bohatersko. Gdyby nie zareagowali właściwie, skutki mogłyby być opłakane nie tylko dla samego oddziału, ale i dla części szpitala – podkreślał prezes Pietruszka.
Mówił o zaleceniach straży pożarnej wydawanych w 2009 r. po kontroli przeprowadzonej rok wcześniej.
- Co zrobiono z tych zaleceń? Próbowano coś zrobić. Nie można powiedzieć, że nic nie zrobiono, bo to byłoby krzywdzące dla poprzednich zarządów szpitala. Ale powiedzmy sobie szczerze – zrobiono niewiele – powiedział A. Pietruszka.
Ze słów prezesa wynika, że działania przeprowadzone na rzecz ochrony przeciwpożarowej były tylko kroplą w morzu potrzeb. Dlaczego? Odpowiedź ogranicza się do jednego słowa – pieniądze.
- Mimo tego, że zastałem szpital z długiem 35 mln i stratą ponad 5 mln postanowiłem, że dla bezpieczeństwa pacjentów trzeba zacząć robić pewne rzeczy z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Chciałem zadeklarować, że na początek chciałbym zastosować czujniki dymu, sygnalizacje przeciwpożarowe, których nie było na oddziale, na którym doszło do tragedii. Wiem, że jest szansa połączenia tego ze strażą pożarną. Publicznie deklaruję – odejdę, jeżeli tego nie zrobię – mówił Andrzej Pietruszka.
- Bardzo państwu współczuję. Bardzo państwa przepraszam za to traumatyczne wydarzenie. Wydaje mi się, że trzeba być bardziej uczciwym w stosunku do pacjentów, uczciwym w stosunku do mieszkańców. Trzeba starać się tak funkcjonować i tak zarządzać szpitalem, żeby nie generować strat, a co najmniej się bilansować m.in. po to, żeby tę ochronę przeciwpożarową realizować – dodawał szef kutnowskiej lecznicy.
Prezes mówił, że na przestrzeni ostatnich 20 lat szpital generował praktycznie same długi, których wartość sięga wielu milionów złotych.
- Szpital generuje zobowiązania na poziomie 185 mln zł. Proszę państwa, tak po prostu nie można. Zaproponowałem panu staroście, że musimy zrobić audyt i program naprawczy. Nie tak, jak czytałem w raporcie Najwyższej Izby Kontroli, który określa to jako fikcję. To musi być rzetelny i uczciwy program – podkreślał prezes.
Pietruszka chciałby, żeby opinia o naszym szpitalu diametralnie się zmieniła. Mówił, że potrzebna do tego jest współpraca wszystkich opcji politycznych i grup społecznych, a „gierki” szpitalem nie przynoszą dla samej placówki niczego dobrego.
Dużo mówiono o kwestiach technicznych związanych z ochroną przeciwpożarową w szpitalu. Szczegóły przedstawił Andrzej Konwerski, pracownik placówki. System sygnalizacji pożaru jest zamontowany w poradni psychologiczno-pedagogicznej, stacji dializ, na kardiologii, Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym, w oddziale ciąży powikłanej i oddziale neurologicznym.
Suma powierzchni objętej system sygnalizacji pożaru wynosi nieco ponad 21 proc. całej powierzchni szpitala.
Wielokrotnie na szpital były nakładane decyzje w sprawach ochrony przeciwpożarowej. Niestety, z powodu braku środków ich realizacja często nie była możliwa. Nad tą kwestią pochylano się głównie przy okazji remontów poszczególnych oddziałów.
W ciągu ostatnich dwóch lat na system ochrony przeciwpożarowej wydano nieco ponad 303 tys. zł. W tej kwocie znalazł się system oddymiania jednej z klatek schodowych i opracowanie projektów dostosowania szpitala do wymogów przeciwpożarowych.
- Wielokrotnie ubiegaliśmy się o środki zewnętrzne. Wiadomo, że szpital praktycznie utrzymuje się z NFZ za wykonanie kontraktu. Z tych pieniędzy musimy też zakupić sprzęt. Był okres, kiedy nie mieliśmy płacone za nadwykonania. Natomiast na co nas było stać, to robiliśmy – mówił Andrzej Konwerski.
Potem głos zabrał st. bryg. Marek Myszkowski, komendant kutnowskiej straży pożarnej. O szczegółach ubiegłotygodniowej tragedii nie mógł jednak mówić z uwagi na dobro postępowania prowadzonego przez prokuraturę.
Jeśli chodzi o ochronę przeciwpożarową – strażacy nałożyli wiele decyzji administracyjnych, potem odbierali pisma w których proszono o zmianę terminu wykonania tych decyzji.
- W dużej części te decyzje nie były realizowane nawet po zmianie terminu. Doszło do tego, że kierowaliśmy upomnienia i w konsekwencji dalej wyszliśmy już na drogę postępowań egzekucyjnych. Nałożone były grzywny w celu przymuszenia. Niektóre terminy decyzji też już dobiegły końca i będziemy musieli przeprowadzić czynności w zakresie ich realizowania. Jeżeli potwierdzi się, że nie były zrealizowane, będziemy musieli znów iść drogą związaną z upomnieniami i niestety grzywnami – mówił st. bryg. Marek Myszkowski.
Warto dodać, że strażacy nie skontrolowali jeszcze wszystkich budynków wchodzących w skład kompleksu kutnowskiego szpitala.
Potem rozpoczęła się dyskusja. Głos zabierało wielu radnych. Wśród nich znalazł się Jacek Sikora, który ostatnio założył fundację. Jej celem jest wspieranie kutnowskiego szpitala (KLIK).
- Wiemy doskonale, że obecna siedziba kutnowskiego szpitala oddana została w 1982 r. To budynek zużyty, wymagający generalnego remontu. Każdy wie o tym doskonale. Wychodzę z założenia, że kutnowski szpital warty jest zaangażowania, zwłaszcza naszego. Nikt z toporem nad nami nie stał abyśmy kandydowali do tej rady. Wiedzieliśmy, że chcemy kandydować, wiedzieliśmy jakie są problemy. Nic nas nie usprawiedliwia. Tutaj rodzą się nasze dzieci, między innymi moje dziecko urodziło się w tym szpitalu. Tu leczeni są nasi bliscy. My sami korzystamy z tej opieki zdrowotnej. Czuję się odpowiedzialny za to, jakimi warunkami dysponuje nasz szpital i sądzę, że wszyscy powinniśmy się czuć odpowiedzialni. Jeżeli możemy przyczynić się do ich poprawy to musimy to zrobić. Nie ma innego wyjścia. Jesteśmy winni to mieszkańcom naszego powiatu – mówił Jacek Sikora.
Na dzisiejszej komisji pojawił się także Wojciech Ziółkowski, były powiatowy radny a zawodowo lekarz.
- W tragicznych okolicznościach zginął człowiek, natomiast tragedia mogła być dużo większa. Mogło dojść do pożaru całego oddziału, a może nawet całego szpitala. Na sali były dwie osoby, drugi z pacjentów zaalarmował pielęgniarki. Ale co by było gdyby pacjent leżał tam sam? W mojej ocenie personel szpitala tutaj nie zawinił, pacjent unieruchomiony nie wymaga, żeby monitorować go cały czas, a żeby sprawdzać co 15 minut czy wszystko w porządku. Osobami, które są winne tej sytuacji w mojej ocenie są wszyscy radni, wszyscy starostowie, którzy rządzili w powiecie od 2009 roku. Ja osobiście biję się w pierś, to również moja wina, czuję się winny. Nie jest usprawiedliwieniem to, że szpital nie ma środków finansowych na dostosowanie obiektu do wymogów. O ile szpital nie ma możliwości, żeby te środki pozyskać, o tyle starostwo miało te możliwości – mówił Wojciech Ziółkowski.
Potem przypomniał, że na zlikwidowanym III oddziale wewnętrznym była sala intensywnej opieki medycznej. Znajdowała się tam pielęgniarka, która stale monitorowała to, co dzieje się z pacjentami.
- Nie ma wymogu, żeby osoba przykuta pasami do łóżka była w ten sposób monitorowana, natomiast gdyby taka sala nadal istniała, zapewne taka osoba by się tam znalazła i do tej tragedii może by nie doszło. W tym momencie wydaje się, że aby mieć wgląd w to, co dzieje się z osobami unieruchomionymi pasami, może warto by na jednej sali zawiesić kamerę, a monitor ustawić u pielęgniarek – proponował Ziółkowski.
Ten dość długi tekst jest tylko skrótem tego, o czym dziś mówiono. Wkrótce na naszych łamach pojawią się kolejne publikacje na ten temat. Znajdą się w nich m.in. wstępne pomysły radnych na poprawę sytuacji w Kutnowskim Szpitalu Samorządowym.
Warto dodać, że W TYM MIEJSCU pisaliśmy o konferencji prasowej Dariusza Jońskiego. W jej trakcie wyszło na jaw, że powstała koncepcja, by nasza placówka stała się szpitalem wojewódzkim.