Przypomnijmy - na miejscu ustaliliśmy, że mężczyźnie najpierw z pomocą ruszyły przypadkowe osoby, następnie przejeżdżający obok patrol.
Policjanci jadąc ulicą Sobieskiego zostali zatrzymani przez będącego na miejscu mężczyznę, który wcześniej wezwał pogotowie.
- Poszkodowany jeszcze był przytomny, policjanci nawiązali z nim kontakt. Następnie mężczyzna stracił oddech, funkcjonariusze podjęli reanimację i przywrócili mu czynności życiowe – relacjonuje podkom. Edyta Machnik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kutnie.
Niestety, mężczyzna ponownie przestał oddychać. Mundurowi z Wydziału Ruchu Drogowego znów przystąpili do akcji reanimacyjnej.
Po około 20 minutach od podjęcia działań przez policjantów na miejscu pojawili się ratownicy medyczni. Najpierw dojechała jedna karetka, po kilku minutach kolejna. Zespoły zadysponowano z powiatu łęczyckiego i Krośniewic. Dlaczego nie z Kutna, przez co czas dojazdu się wydłużył?
Te pytania na miejscu zdarzenia zadawali sobie świadkowie, pytali o to również nas. Dlatego poprosiliśmy o komentarz Wojewódzką Stację Ratownictwa Medycznego w Łodzi, bowiem często bywa tak, że kutnowskie zespoły są wzywane bez wyraźnego powodu. Wówczas tracą czas dla pacjenta, któremu nie zagraża poważny uszczerbek na zdrowiu, lub utrata życia.
Równocześnie w zupełnie innej części Kutna może dojść do nagłej sytuacji wymagającej natychmiastowej reakcji – tak jak dziś na ulicy Sobieskiego.
Czy tym razem również mieliśmy do czynienia z nieuzasadnionymi wezwaniami przez które zabrakło karetek? Okazuje się, że nie.
Jak wyjaśnia Województwa Stacja Ratownictwa Medycznego dyspozytornia medyczna zgłoszenie o mężczyźnie potrzebującym pomocy na ulicy Sobieskiego w Kutnie otrzymała o godzinie 11:18. Trzy minuty później wezwanie przekazano podstawowemu zespołowi ratownictwa medycznego z Krośniewic.
- Zespół dotarł na miejsce zdarzenia o godzinie 11:48. W tym czasie kutnowski zespół podstawowy od godziny 10:27 do 12:13 realizował wezwanie do duszności i zaburzeń rytmu serca. Zespół specjalistyczny z Kutna od godziny 10:21 do 11:50 udzielał pomocy wychłodzonej kobiecie z urazem – wylicza rat. med. Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Z kolei karetka z Żychlina od godziny 10:04 do 11:20 udzielała pomocy pacjentowi z COVID-19.
- Tak więc faktycznie tym razem karetki były zajęte. Na miejsce pojechał najbliższy zespół, czyli ten z Krośniewic. W trakcie resuscytacji poprosił o wsparcie zespołu specjalistycznego. Ten dojechał z Łęczycy – mówi nam rat. med. A. Stępka.
Przybyły na miejsce lekarz o godzinie 12:45 stwierdził zgon poszkodowanego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.