reklama

Dożywocie za zabójstwo w Kutnie

Opublikowano:
Autor:

Dożywocie za zabójstwo w Kutnie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaPiotrek wyszedł na zabawę sylwestrową, ale do domu już nie wrócił. Dlaczego? Bo w złym momencie wyjął telefon komórkowy. Jego zabójcy łódzki Sąd Okręgowy wymierzył w poniedziałek karę dożywotniego więzienia.

- Oskarżony zabił bez powodu, dla kaprysu. To nie pozwala wymierzyć mu innej kary - mówił sędzia Jarosław Leszczyński.

24-letni Piotr W. sylwestrowy wieczór ubiegłego roku spędził w towarzystwie znajomych w Kutnie. Wypili trochę alkoholu. Potem ruszyli w stronę dworca kolejowego, by wrócić do domu. Na ul. 1 Maja Piotr wyjął telefon komórkowy. To zwróciło uwagę idącego z przeciwka Tomasza S. i dwóch jego kolegów. - Fajny telefon - powiedział jeden z nich i wyciągnął rękę po aparat. Piotr uderzył go w twarz. Doszło do awantury i szarpaniny. Tomasz S. wyjął pistolet i strzelił w stronę Piotra. - Już się nie podniesie! Nie będzie mi bił kolegi! - triumfował zabójca odchodząc. Ranny zrobił jeszcze parę kroków i upadł. Kula przeszyła płuco. Zmarł zanim nadeszła pomoc.

Rodzice Piotra W. usiedli wczoraj w łódzkim Sądzie Okręgowym obok prokuratora. Oskarżali razem z nim. Poparli go, gdy zażądał 25 lat więzienia. Ich pełnomocniczka, mecenas Bożena Kona, podkreślała jednak: - Dla rodziców każda kara będzie za mała. Nic nie wróci im syna, którego tak bardzo kochali. Ta zbrodnia wstrząsnęła wszystkimi, bo z banalnego powodu zginął młody człowiek, który miał przed sobą całe życie.

30-letni Tomasz S. - niewysoki, krótko ostrzyżony, w okularach. Ojciec trojga dzieci, wykształcenie podstawowe i cztery wyroki na koncie. Najpoważniejszy - za pomoc w rozboju. Gdy go zatrzymano, miał przy sobie broń (kupił go nielegalnie w Łodzi) i ponad gram amfetaminy. Wczoraj przepraszał rodziców zamordowanego: - Nie zamierzałem zabić. To był przypadek, efekt chwili. Bardzo tego żałuję. Ale wiem, że już tego nie cofnę i muszę ponieść karę.

Nie przypuszczał jednak, że kara będzie aż tak surowa. Gdy usłyszał wyrok, pochylił się i wbił wzrok w podłogę. Potem kręcił głową, jakby nie mógł uwierzyć, że resztę życia ma spędzić za kratkami. Sędziowie nie znaleźli jednak żadnych powodów, aby wymierzyć mu łagodniejszą karę.

- Nie można dawać szansy człowiekowi, który był cztery razy karany - mówił sędzia Leszczyński. - To pokazuje, że z poprzednich wyroków nie wyniósł żadnej nauczki.

Oskarżony podczas śledztwa był badany przez psychiatrów. Uznali, że strzelając był poczytalny. Dlaczego zabił? - Był sfrustrowany tym, że wcześniej nie udało mu się odebrać długu od znajomego. Złość wyładował na spokojnym, przypadkowym przechodniu. I to w tej sprawie jest najbardziej szokujące - mówił Jarosław Leszczyński.

Wyrok nie jest prawomocny. Adwokat Tomasza S. zapowiedział apelację.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE