Rosja gotowa użyć broni jądrowej?
Kilka tygodni temu pojawiła się informacja, że prezydent Rosji postawił rosyjskie siły odstraszania nuklearnego w stan podwyższonej gotowości. Niektórych ta wiadomość zaniepokoiła, bo to kraj, który dysponuje dość pokaźnym arsenałem nuklearnym. Wielu zastanawiało się nad jakością zgromadzonej przez Rosjan broni atomowej i tym, jaki jej procent nadaje się do natychmiastowego użycia, a ile głowic to tylko ciekawostki statystyczne.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że obecnie mocarstwa nuklearne posiadają tę broń w głównej mierze po to, by odstraszać od siebie potencjalnych agresorów i wykorzystać ją tylko w momencie odpalenia rakiet przez drugą ze stron.
Między innymi dlatego eksperci uspokajają, że nie ma większych powodów do obaw, a Władimir Putin nie rozpęta atomowej zagłady.
- Sugerowanie, że za nałożenie sankcji Rosja może użyć broni jądrowej, bo taka była sugestia [W. Putina - przyp. red.], jest absurdalne. Rosja musi pamiętać o tym, że NATO jest sojuszem nuklearnym i też posiada broń jądrową - tłumaczył w TOK FM Artur Kacprzyk, analityk Polskiego Instytut Spraw Międzynarodowych.
W tej samej rozmowie podkreślił, że Sojusz Północnoatlantycki nie daje się zastraszyć i "sprawdza blef Putina". Państwa NATO w razie postępujących ruchów rosyjskich mających je prowokować mogą zorganizować własne manewry, które podziałają na Kreml jako „straszak”.
Jak mógł wyglądać atak zachodu na Układ Warszawski?
Obecna sytuacja przypomina więc nieco to z czym świat borykał się w czasach Zimnej Wojny, chociaż wtedy rzecz jasna ryzyko eskalacji konfliktu było sporo wyższe. Właśnie w tamtych czasach celem amerykańskich głowic jądrowych mogło być Kutno i Żychlin. Tak kilka lat temu informował Newsweek Historia na podstawie odtajnionych amerykańskich dokumentów.
- Dokumenty Pentagonu pokazują skalę zakładanego uderzenia na kraje Układu Warszawskiego. Polska na sztabowych mapach NATO odgrywała istotną rolę. Tędy miały biec trasy wojsk radzieckich nacierających na Europę Zachodnią, tutaj Sowieci przetrzymywali część arsenału atomowego – podaje Newsweek.
Misje zwiadowcze realizowane przy pomocy legendarnych samolotów U-2 dostarczały amerykańskiemu wywiadowi cennych informacji – nie tylko samych zdjęć, lecz także danych o czujności stacji radarowych i możliwościach operacyjnych samolotów Układu Warszawskiego.
Do wojny jądrowej szykowały się dwie strony konfliktu. Amerykanie sporządzili precyzją listę obiektów na które miały spaść NATO-wskie bomby termojądrowe. To około 1200 punktów na mapie, w tym kilkadziesiąt położonych w Polsce. Znajdowały się tam m.in. lotniska Okęcie i Bemowo, węzły kolejowe, zakłady, jednostki wojskowe.
Dlaczego brano pod uwagę Kutno i Żychlin?
Sowieci nakreślili szczegółowy, wojenny scenariusz, w którym Polska i Ludowe Wojsko Polskie miało odgrywać istotną rolę.
- Mógł jednak okazać się tragiczny szczególnie dla ludności cywilnej zamieszkującej linię Wisły, ponieważ to właśnie tam według oceny sowieckich strategów należałoby się spodziewać uderzenia atomowego z Europy Zachodniej. Ich zdaniem tylko w wyniku pierwszej fali bombardowań śmierć poniosłoby ok. 2 mln polskich cywilów. Wiele wskazuje na to, że te przewidywania były trafione. W najnowszej, odtajnionej w kwietniu 2016 roku partii amerykańskich dokumentów, pojawiają się nazwy: Kutno, Łowicz i Żychlin, miejscowości pozbawionych większego znaczenia strategicznego, ale leżące w Polsce centralnej, w pobliżu doliny Wisły. Niewykluczone, że wraz z ujawnieniem kolejnych materiałów Pentagonu poznamy więcej szczegółów na temat atomowej zagłady, która nas ominęła – czytamy w Newsweek Historia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.