reklama
reklama

Kryzys na granicy. Białorusini z Kutna pełni obaw: "Nie łączcie nas z Łukaszenką" [ZDJĘCIA]

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Na początku tygodnia kryzys na granicy polsko-białoruskiej eskalował. Migranci siłą próbowali wedrzeć się do naszego kraju, na co z niepokojem patrzyli nie tylko Polacy, ale też mieszkający między nam obywatele Białorusi. Jedna z Białorusinek z Kutna opowiada nam o swoich odczuciach i obawach jej i jej rodaków.
reklama

Kryzys na granicy: "Nie jestem winna, ale przepraszam za Łukaszenkę"

Poniedziałkowe zdjęcia i filmy z granicy polsko-białoruskiej wstrząsnęły opinią publiczną. Także Białorusini mieszkający w Kutnie i innych częściach Polski patrzyli na to wszystko z niepokojem, czasami wręcz z przerażaniem.

- Nie jestem niczemu winna, ale na facebooku napisałam post w którym przepraszam Polaków za Łukaszenkę i to, do czego doprowadził, że wstyd mi za to wszystko - mówi Aliaksandra Piatrova, Białorusinka mieszkająca w Kutnie.

Obywatele Białorusi obawiają się, że kryzys na granicy może doprowadzić do zaburzenia ich dobrych relacji z Polakami. Podkreślają, że nie mają nic wspólnego z próbą wtargnięcia migrantów nad Wisłę.

Działania reżimu Łukaszenki zaburzą relacje Polaków i Białorusinów?

- Jest nam przykro, że przez białoruskie władze doszło do tej sytuacji, szkoda nam Polek i Polaków, którzy zawsze są otwarci i życzliwi dla nas, wielokrotnie nam pomagają. Wspieramy Polaków, a Polacy wspierają nas. Obawiamy się, że przez tę sytuację to się może zmienić, że Polacy będą myśleć, że Białorusini mieszkający w Polsce też są za to odpowiedzialni, że będą nas łączyć z reżimem Łukaszenki – obawia się pani Aliaksandra.

Nasza rozmówczyni dodaje, że Białorusini mieszkający w Kutnie i wielu innych polskich miastach przyjechali tu w poszukiwaniu spokoju i normalnego życia. Chcą tutaj pracować, zakładać rodziny lub sprowadzać tu swoich bliskich i żyć w zgodzie w Polakami.

O sytuacji samych migrantów mówi, że jest bardzo trudna i ciężka do rozwiązania.

"Przystawiali dziecku papierosa do oczu żeby płakało"

- Straszne, że mieliby tu przyjechać, ale też straszne, że mieliby zostać na Białorusi. Migranci sprzedali wszystko co mieli, żeby Białoruś ściągnęła ich do Europy. To sytuacja po prostu niebezpieczna, także dla dzieci, które są na tej granicy. Widziałam filmik na którym jednemu dziecku przystawiają do oczu papierosa, żeby od dymu płakało – mówi kobieta.

Obywatele Białorusi mieszkający w naszym kraju mówią też, że w ostateczności sytuacja na granicy może doprowadzić nawet do wojny.

- Obok granicy już stoją wojska białoruskie, wysłano posiłki z Mińska. Jeżeli coś by się miało stać to pewnie zaangażowałyby się w to też wojska rosyjskie. Polska i Unia Europejska powinny coś zrobić, żeby reżim Łukaszenki przestał rządzić, ale tak, by nie doszło do wojny, to byłaby tragedia dla wszystkich – podkreśla pani Aliaksandra.

Wielu uważa, że dyplomacja i rozmowy niewiele dają i najlepszym rozwiązaniem jest np. stałe nakładanie sankcji gospodarczych na Białoruś.

Podobnego zdania jest Narodowa Ambasada Białorusi w Polsce. To oddolna inicjatywa, która zrzesza Białorusinów zaniepokojonych tym, co dzieje się w ich kraju.

Polskie służby w obronie granic

Na granicy nadal dochodzi do prób nielegalnego jej przekroczenia, lecz najpoważniejsza sytuacja miała miejsce przedwczoraj. 8 listopada internet obiegły filmy, na których widać było liczne grupy migrantów chcących przejść na polską stronę. Stacjonujące na granicy polskie służby nie dopuściły do jej sforsowania.

Filmy i zdjęcia dokumentowały kilkusetosobowe grupy maszerujące w stronę przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi. Sfilmowane osoby niosły ze sobą śpiwory, namioty i inne bagaże. 

Pojawiły się doniesienia, że grupy migrantów znajdowały się pod ścisłą kontrolą uzbrojonych Białorusinów. Rzecznik rządu Piotr Müller mówił dziennikarzom, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nosi znamiona konfliktu hybrydowego.

Jak pisaliśmy wczoraj, wśród koczujących na granicy migrantów przeważają mężczyźni, choć nie brakuje też kobiet i dzieci. W mediach społecznościowych nie brakuje filmików czy screenów rozmów, z których wynika, że dzieci i kobiety są wykorzystywane do gry na emocjach. Migranci liczą, że w ten sposób uda się im przekroczyć granicę.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama