Tymczasem nie chce zbytnio spoilerować, nakreślę jednak tło całej sytuacji. Tytułowa bohaterka serialu Klara pochodzi z Kutna i przeprowadziła się jakiś czas temu do stolicy. Mierzy się w trakcie serialowych perypetii z niezrozumieniem ze strony swojej „prowincjnalnej rodziny”, bo nie żyje może według pradawnych zasad „jak nasze babki i matki”, gdzie wszystko ma mieć swój początek, środek i koniec. Klara wyłamuje się ze schematu idealnej rodziny, czym naraża się swoim najbliższym. Do byłej już mieszkanki Kutna przyjeżdża do stolicy matka i wtedy się zaczyna. W serialu można usłyszeć stwierdzenia w stylu „ciemnota z Kutna”, a matka głównej bohaterki podczas wizyty w Łazienkach zajada się lodami jakby nigdy ich nie widziała na oczy...
Jest też wątek metafizyczny, Serial pokazuje jak wszelkiego rodzaju inność, nie poleganie na konwenansach, co wypada, a czego robić nie można, wpajane już od dzieciństwa ulega destrukcji. Kiedy łamane są schematy, jest się bardziej narażonym na krytykę, nieprzychylnym dla społeczeństwa, ale i bardziej zauważalnym. Klara boryka się z takimi rozterkami egzystencjalnymi podsycanymi przez matkę z Kutna, przedstawioną jako przedstawicielkę totalnego ciemnogrodu.
Niezmiernie denerwuje, że po razy kolejny Kutno (nomem omen całkiem spore i nowoczesne miasto) zostało ujęte w popkulturze jako synonim totalnej wiochy. Może to czysty przypadek w kontekście Kutna: małe miasto wybrane spośród wielu na tle wielkiej Warszawki... zresztą niech będzie Kutno - swoją drogą zostaliśmy specyficznie wyróżnieni...
Można jednak wydedukować z serialu głębszy przekaz. To z jednej strony perspektywa nierozumienia między pokoleniami, ale przede wszystkim sugestia, że w małych miastach nie ma miejsca na różnorodność, bycie niestandardowym, wyłamywaniu się konwenansom, wpajanym nam już od dzieciństwa, zasad według których trzeba żyć.
Puentą powinno być często używane stwierdzenie „że nikt za nas życia nie przeżyje, nie ulegajmy presji otoczenia, popełniajmy błędy bo tylko tak nasze życie stanie się pełniejsze i mądrzejsze. Szkoda tylko, że znowu zrobili z nas wsioków.