Dziś rano odbyła się konferencja prasowa z udziałem m.in. posłanki Lewicy Pauliny Matysiak i Mariusza Kozarskiego – prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kutnie.
W jej trakcie szeroko mówiono o problemach polskiej edukacji i niskich zarobkach nauczycieli, zwłaszcza tych będących na starcie swojej kariery. Wśród nich nie brakuje takich, którzy są na tyle zniechęceni i rozgoryczeni, że porzucają sale lekcyjne i zamieniają je na miejsca, w których ich praca będzie sowiciej wynagradzana.
Między innymi to powoduje kolejne problemy – braki kadrowe. Dyrektorzy szkół mogą mieć nie lada kłopot w przypadku, w którym na zwolnienia lekarskie będzie musiało udać się kilku nauczycieli jednocześnie – po prostu może zabraknąć nauczycieli, którzy poprowadzą zajecia za nieobecnych, a na tym oczywiście ucierpią uczniowie.
W 2019 roku nauczyciele dali wyraźnie do zrozumienia, że nie podoba im się to, co dzieje się w szkołach. Zorganizowali pamiętny strajk, który dotarł także do Kutna. Zdjęcia ze strajku w galerii.
Czy obecnie możliwa jest powtórka? Dziś zapytaliśmy o to Mariusza Kozarskiego.
- Rzeczywiście, dzisiaj rozpoczynamy oficjalnie pogotowie protestacyjne. Czy będzie się to bezpośrednio wiązało z przeprowadzeniem strajku? Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że wiele czynników musi zaistnieć, by strajk mógł się odbyć. Mamy taki, a nie inny system prawa. Najpierw trzeba przeprowadzić długotrwałą i dość skomplikowaną procedurę sporu zbiorowego. Niestety, niedoskonałość tego rozwiązania powoduje, że – nazwijmy to umownie i w cudzysłowie – "adwersarzem i przeciwnikiem" w tym sporze zbiorowym jest dyrektor. Dyrektor, który notabene jest nauczycielem i jest w tej samej sytuacji, jak pozostali nauczyciele – wyjaśniał prezes ZNP w Kutnie.
Rozpoczęcie pogotowia protestacyjnego wiąże się głównie z akcjami informacyjnymi, dystrybuowane mają być ulotki i plakaty, prowadzone rozmowy. Nie jest to więc nawet początkowa faza dużego protestu paraliżującego pracę szkół, a raczej coś w rodzaju konsultacji szpołecznych.
M. Kozarski mówił, że póki co nie może być mowy o strajku. Związkowscy podjęcie decyzji o jego przeprowadzeniu uzależniają również od rozmów. M. Kozarski dodał, że do 10 września ZNP chciałoby spotkać się z premierem Mateuszem Morawieckim.
- Zwracamy się do Pana Premiera o spotkanie z przedstawicielami Związku Nauczycielstwa Polskiego w możliwie jak najszybszym terminie, nie później niż do 10 września br. Jest to kolejna nasza prośba o rozmowę w sprawie wzrostu wynagrodzenia nauczycieli. Niestety, dotychczas nie było jakiejkolwiek reakcji ze strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w kwestii ustalenia terminu spotkania – pisał w piśmie kierowanym do Mateusza Morawieckiego prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz.
- Oczekujemy, że premier w końcu usiądzie do rozmów ze środowiskiem nauczycieli i z reprezentującymi ich związkami zawodowymi. W tej chwili skupiamy się na akcji informacyjnej. Od dziś we wszystkich placówkach objętych działaniami ZNP będą wywieszone flagi. W najbliższych dniach pojawią się materiały informacyjne skierowane w dużej mierze do rodziców. Chcemy uświadamiać rodziców, jaka jest faktyczna sytuacja w polskiej szkole – kończy Mariusz Kozarski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.