Czy rzeczywiście plotki jakoby klienci uwięzieni byli w środku budynku mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości? Pewne jest, że awaria prądu miała miejsce z przyczyn niezależnych od zarządców galerii handlowej. Co więc się działo po odcięciu zasilania? Postanowiliśmy zapytać u źródła.
- Awaria nastąpiła z winy dostawcy. Miało to miejsce około godziny 18:15. Procedury są takie, że jeśli nie ma prądu przełączamy się na zasilanie awaryjne. Co ważne, w takim przypadku drzwi elektryczne nie są zablokowane. Wręcz przeciwnie - automatycznie się otwierają umożliwiając ewakuację wszystkim obecnym w budynku - mówi nam Arkadiusz Pawlak, manager MMG Center w Kutnie.
Ponadto centrum handlowe posiada wyjścia awaryjne niezasilane energią elektryczną, zatem wszyscy klienci mieli alternatywę ułatwiającą opuszczenie galerii. A opuścić ją musieli ze względu na przepisy. Zostali więc poproszeni przez ochronę o wyjście. Niektórzy nie omieszkali dać wyrazu swojego niezadowolenia. Na szczęście do żadnych incydentów z tego tytułu nie doszło. Jak dodaje A. Pawlak, akcja ewakuacyjna w tak ograniczonych warunkach przebiegła sprawnie i trwała zaledwie kilkanaście minut. Niestety klienci musieli przełknąć fakt, że w tym dniu zakupów już nie zrobią. Uwięzienie w galerii zatem idealnie sprawdziłoby się jako tytuł dreszczowca. W rzeczywistości natomiast to jedynie pokłosie opisanej sytuacji.