reklama

Bez nogi do sądu

Opublikowano:
Autor:

Bez nogi do sądu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaJan Śliwiński, niepełnosprawny mieszkaniec Kutna, mimo że nie ma jednej nogi a drugą złamaną, musiał stawić się na rozprawę sądową. Z tego powodu ma żal do lekarza sądowego, który wydał pozytywną opinię. Ten jednak nie ma nic sobie do zarzucenia.- Prawą nogę miałem amputowaną szesnaście lat temu. Kilka miesięcy temu złamałem lewą nogę. Nie mogę normalnie stanąć, jak zdrowy człowiek, a lekarz sądowy w oświadczeniu napisał mi, że mogę się stawić na rozprawie sądowej - mówi oburzony Jan Śliwiński. - Za tydzień mam operację na lewą nogę, mam żal do lekarza, że już teraz muszę iść na rozprawę.

Przed samym sądem okazało się jednak, że pojawił się kolejny problem. Wózek inwalidzki, którym na co dzień porusza się Jan Śliwiński popsuł się. Niepełnosprawnego mieszkańca Kutna na rozprawę zawiózł pracownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Chyba się spóźnimy, bo okazuje się, że w sądzie też nie ma wózka inwalidzkiego. Z tego co udało nam się ustalić wynika, że pracownicy sądu wniosą go na rozprawę na ... krzesełku obrotowym - mówi Franciszek Sikorski, pracownik MOPS.

Lekarz nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. Twierdzi, że ludzie imają się różnych "sztuczek" byle tylko odwlec termin rozprawy.

- Za pierwszym razem zwolniłem tego pana z rozprawy, ale teraz postanowiłem inaczej, ponieważ porusza się w domu normalnie. Całą sprawę uzgodniłem z sądem i dlatego też wydałem taką opinię - tłumaczy Jerzy Gołąb, lekarz sądowy. - Zaznaczyłem jednak wyraźnie, że do sądu pan Jan Śliwiński może przyjechać transportem sanitarnym z opiekunem. Tak też się stało.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE