reklama

Gość KCI: Jacek Sikora i Tomasz Motylewski

Opublikowano:
Autor:

Gość KCI: Jacek Sikora i Tomasz Motylewski - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaO minionym XVII Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, znaczeniu skutecznej diagnostyki i profilaktyki, rekordowej zbiórce krwi oraz kontrowersjom wokół corocznych zbiórek pieniędzy rozmawialiśmy z Jackiem Sikorą i Tomaszem Motylewskim z kutnowskiego sztabu orkiestry. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Piotr Horzycki: Panie Jacku, co może pan powiedzieć na temat tegorocznego celu orkiestry, czyli zbiórce pieniędzy na rzecz dzieci chorych onkologicznie?

Jacek Sikora: Przede wszystkim chodzi o to, aby w Polsce było jak najwięcej sprzętu. W samym Wrocławiu zespół onkologiczny zorganizował badania dla 200 dzieci, których rodzice w ogóle nie podejrzewały choroby. Okazało się, że dwanaścioro z tych dzieci jest chorych. Dzięki wczesnemu wykryciu prawdopodobnie uda się je uratować. Jeśli tego sprzętu nie będzie, 90% dzieci umrze po jakimś czasie. Ten problem przy dobrej diagnostyce możemy rozwiązać.

P.H.: Jak panowie komentują rekordową zbiórkę krwi?

Tomasz Motylewski: Akcja była przeprowadzona wzorowo. Nigdy nie mieliśmy takiej ilości krwi. 97 osób oddało po 450 ml, to daje 43 l 750 ml. Osiem osób oddało krew po raz pierwszy, przełamało barierę strachu. Po prostu rewelacja.

J.S.: Zgłosiło się do nas 120 osób, niektórzy niestety nie mogli oddać krwi, o czym nie wiedzieli. To jest cenniejszy dar od pieniędzy w puszkach. Dowiedzieliśmy się, że w dolnośląskiem przywieziono niedawno dwie osoby do szpitala, z czego jedna zmarła, bo brakowało krwi. Dziękuję Tomkowi, że załatwił świetną kampanię z Krewniakami, jingle, pracował nad tym miesiącami.

P.H.: Wiele osób jest przeciwnych WOŚP twierdząc, że nie dadzą pieniędzy na gaże dla artystów czy "demoralizujący Woodstock".

J.S.: Niech ci ludzie pomyślą i sami coś zrobią. My robimy to społecznie, nie bierzemy premii, prowizji, nagród, dokładamy często ze swoich pieniędzy. Jeżeli ktoś ma jakieś dowody, niech to zgłosi do prokuratury, sądu, policji, proszę ścigać przestępców. Oczywiście, że kosztuje zajęcie pasa ruchu drogowego, sprzęt sceniczny, obsługa, opłaty skarbowe. Chcemy zrobić coś dla mieszkańców. Żaden grosz z puszek nie trafia na organizację kutnowskiego finału. Ciężko pracujemy przez kilka miesięcy, by zdobyć sponsorów i zorganizować te koncerty. Zawsze chcemy zaprosić zespoły, by było wesoło, kolorowo. Moglibyśmy wyjść tylko z puszkami, ale zaraz napisaliby, że są koncerty po wioskach, a u nas nie. Nie boimy się opozycji, ale niech będzie mądra i skuteczna. Jeśli coś jest źle, postaramy się to naprawić. Usiądziemy ze sztabem i z czytelnikami, porozmawiać na argumenty.

T.M.: Ja zawsze wychwytuję tych, którzy mają małe dziecko. Proszę ich, by spojrzeli w książeczkę zdrowia na jedną naklejkę: badanie przesiewowe słuchu u noworodków. Każde takie małe dziecko jest przebadane tylko ze względu na to, że Jurek Owsiak załatwił pieniądze i sprzęt do tego. Dzięki temu ewentualne defekty mogą być wykryte zaraz po urodzeniu. To jest ogólnopolski projekt, jeden z niewielu w Europie.

J.S.: Nie stawiamy na rekordy. Dla nas liczy się idea i profilaktyka. Rozmawiałem z mężczyzną, który był przeciwny WOŚP, aż pewnego razu miał wypadek pod Częstochową. Dwójka jego dzieci była w ciężkim stanie, oboje uratowano, w tym jedno dzięki sprzętowi ze zbiórki. Wtedy zrozumiał. Niektórzy mówią, że sprzęt trafia gdzieś poza Kutno. Trzeba sobie powiedzieć, że nasz szpital nie jest przygotowany na cały ten sprzęt. Dopiero w tym roku jeden z ordynatorów pierwszy raz od 17 lat pojechał z nami do fundacji. Rozmowy zostały rozpoczęte, pierwsze pisma wysłane. My się nie znamy na sprzęcie, tylko na organizacji. Urządzenia służą w całej Polsce, czy w takiej Częstochowie nie przyjmą dziecka z Kutna? Są specjaliści, którzy o ten sprzęt powinni występować. Chcę też podkreślić, że orkiestra to nie tylko zbiórka. W Kutnie wszystkie podstawówki są objęte projektem "Uczmy ratować" w klasach I-III. Mamy też defibrylatory z WOŚP. Ludzie jeżdżą na pokojowe patrole, uczą się ratowania ludzi.

P.H.: W tym roku nie brakowało też zarzutów, że w orkiestrze biorą udział tylko zespoły rockowe...

T.M. Każdy może się do nas zgłosić, byleby zrobił to 2-4 miesiące wcześniej. Skontaktowali się z nami muzycy kutnowskich zespołów, daliśmy im po godzinie czasu. Gdyby dotarły do nas zespoły dyskotekowe, popowe, raperzy, nie ma problemu. Ci młodzi muzycy siedzą po garażach czy salach, płacą za to z własnych kieszeni. Chcą coś robić. Lepsze to niż chodzenie z dziewczyną pod pachą i powiedzenie "spadaj" w momencie, gdy podchodzi dzieciak z puszką. Byłem świadkiem takiej sytuacji i bardzo mnie to rozzłościło.

J.S.: Ja podczas tych siedemnastu finałów byłem naprawdę zadowolony, że ściągnąłem TSA, Przyjechało masę ludzi z Płocka, Gostynina i z Łodzi. Ale ja toleruję każdą muzykę. Organizujemy to dla mieszkańców całego powiatu. Ściągnąłem Boney M, Golec uOrkiestra, Stachurskiego mimo, że nie słucham ich płyt. W tym roku przyszedł Edward Książek, miał dokumenty, kto zabronił mu się pokazać? Pierwszy raz przyszedł do nas też jeden z ordynatorów kutnowskiego szpitala oraz panie z laboratorium, które przebadały zupełnie za darmo ponad 200 osób. Przyszli panowie z motocyklami i zrobili wystawę. Są też nasze pomysły, poszedłem do Marka Wójkowskiego i klubu Foto-Kutno, przygotowali swoją wystawę. Cieszyłbym się, gdyby tu było kilkadziesiąt osób robiących różne rzeczy, od szydłowania na drutach aż po kucie żelaza. Byłem w Łęczycy, tam ktoś wybijał monety w żelazie. Jeśli ktoś chce się włączyć, jesteśmy bardzo otwarci.

T.M.: Wszystko jest do załatwienia, potrzeba po prostu trochę inicjatywy. Masz pomysł - zrób go, my pomożemy! Mieliśmy wiele pomysłów na wzbogacenie formuły imprezy, ale pojawiają się ograniczenia finansowe, za mało też jest osób do pracy nad tym.

J.S.: Rozumiecie, że kocham ten kraj, kocham to miasto. Chcę tu pozostać i aby moje dziecko potem wróciło do tego miasta. Staram się zrobić tu dobrą robotę. Musimy się jednak uderzyć w pierś, bo większość mieszkańców Kutna nie potrafi się bawić. W Płocku występują kapele regionalne czy reggae, tam ludzie potrafią się dobrze bawić. Większość mieszkańców Kutna nie przychodzi natomiast na koncerty lokalnych zespołów. Ktoś powie, że jest zimno, ale tak było w każdym mieście. Niektóre miasta miały tylko lokalne zespoły, a całe wioski bawiły się przy nich.

P.H.: Jaki element tegorocznego finału najbardziej się panom podobał?

J.S.: Wszystko mi się podobało. Gdyby nie było tych muzyków, publiczności, ludzi, którzy oddali krew, zwiedzili wystawę, pracujących w sztabie, a także tych, które tylko przyszli na pięć minut - nie byłoby tej orkiestry. Ludzie bez względu na wyznanie, światopogląd, sympatie polityczne przyszli i wspólnie się bawili, to mi się najbardziej spodobało. Na samym końcu chcę podziękować wszystkim wolontariuszom, mieszkańcom, sponsorom, bez których nie byłoby koncertów, a także sprzedawcom, wszystkim tym, którzy z nami zagrali, czyli punkt krwiodawsta, panie od cukrzycy, panowie od motocykli, Edward Książek, dosłownie wszyscy. Obsługa z KDK-u też zawsze nas wspiera. Przepraszamy Społem i Radio Victoria, że przez niedopatrzenie nie znależli się na plakacie. Pieniądze przyniesione w puszkach liczą natomiast wolontariuszki - pracownice banku PKO BP z panią Pilichowską na czele. Robią to zupełnie za darmo po godzinach pracy, nie mają odbioru godzin.

T.M.: Ja pragnę dodać, że obsługa KDK zrobiła fantastyczną oprawę koncertów na sali widowiskowej. Zagrały praktycznie nieznane zespoły, a pracownicy przyłożyli się, był dym, światła, nagłośnienie z klasą.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE