– W mojej opinii robotnicy, którzy wykonywali prace termoizolacyjne uszkodzili papę na balkonie sąsiadki, która mieszka nad nami. Zgłosiłem więc wówczas sprawę po raz pierwszy do prezesa spółdzielni, Henryka Ociepy z prośbą o interwencję. Przez dwa lata nie przyniosło to żadnych efektów – mówi krośniewiczanin. – Na początku odpuszczałem, w końcu moja cierpliwość się skończyła i w 2012 roku zacząłem wysyłać pisma w tej sprawie – dodaje mężczyzna.
Jak udało nam się ustalić, zarząd spółdzielni podejmował działania mające na celu wyeliminowanie przyczyny zalewania. Niestety, bezskutecznie.
– Prosiliśmy prezesa wielokrotnie o przybycie, któregoś razu nawet o 1 w nocy. Pokazywaliśmy mu, że ciągle nas zalewa, mamy mokrą boazerię na ścianach, podłogę. Podczas silniejszych opadów deszczu nawet dywan był mokry! – denerwuje się pan Adam. – Okna były nowe, sporo nas kosztowały, a przez to, że na balkonie jest ta dziura szyby nadają się już do wymiany, bo zacieków nie da się domyć. I kto za to zapłaci? – zastanawia się krośniewiczanin.
Pan Adam po każdej ulewie wykonywał zdjęcia swojego mieszkania, by udokumentować straty, które poniósł. Mężczyzna dogadał się nawet z sąsiadką, która zgodziła się, by prace przeprowadzić również na jej balkonie.
– Ciągle jestem zbywany przez pana Ociepę. Za każdym razem mówi mi, że czekają na odpowiednie warunki pogodowe, by rozpocząć prace. Tylko dlaczego to tak długo trwa? – zastanawia się A. Derdzikowski.
Jak do sytuacji odnosi się spółdzielnia?
– Jestem doskonale poinformowany o sprawie państwa Derdzikowskich. Razem z wykonawcą ustaliliśmy, że ten balkon zostanie wykonany na nowo. Nie jestem przekonany, że to wina termomodernizacji. Były podejmowane działania, które pomogły w niewielkim stopniu. W tym tygodniu ma być ładna pogoda, a do rozpoczęcia prac potrzebujemy minimum 3-4ciepłych dni. Jeśli tylko taka będzie, podejmiemy interwencję – wyjaśnia Henryk Ociepa, prezes SMLW „Przyszłość” w Krośniewicach.
Jak poinformowali nas państwo Derdzikowscy, prace już się rozpoczęły.