reklama

Okiem reportera: Autyści mają takie same prawa!

Opublikowano:
Autor:

Okiem reportera: Autyści mają takie same prawa! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaPojęcie autyzmu, choć obecne w świadomości społeczeństwa, wciąż owiane jest tajemnicą. Tymczasem diagnozuje się coraz więcej przypadków tego schorzenia. Kilkoro matek z Kutna i okolic postanowiło przełamać barierę społecznego milczenia i zorganizowało specjalną wystawę prac plastycznych swoich dzieci. Czy zatem autyści mogą żyć tak, jak my?

Syn pani Małgorzaty wydawał się być geniuszem, z czasem jednak jego zachowanie budziło coraz większy niepokój. – Kuba był nietypowym dzieckiem. Miał rok, gdy rozpoznawał już cyfry, litery. Potem jednak wyrywał się, biegał. Nigdy się nie nudził, ale zawsze wolał być sam. W wieku czterech lat czytał gazetę, ale nie mówił. W końcu postawiono diagnozę. Przeżyłam szok – Boże, dlaczego ja? – opowiada pani Małgorzata. – Jadł wybiórczo, nic mu nie smakowało. Musiał mieć wszystko poukładane. Proponowano mi, aby pozwolić mu wpaść w taki codzienny schemat czasowy co do minuty. Ale przecież życie jest elastyczne.

– Lekarze rodzinni twierdzili, że to tak w tym wieku jest, że chłopcy wolniej się rozwijają. Dopiero u logopedy spotkałam się ze zrozumieniem. W wieku trzech lat Adrianowi postawiono natomiast diagnozę w Łodzi. Powoli mnie uświadamiano, co się dzieje. Nastąpiła skomplikowana terapia – mówi pani Urszula. – Kiedy Kamil miał 2,5 roku, zauważyłam, że jedne rzeczy słyszy, a drugich nie. W wyniku badań okazało się, że słuch jest wręcz książkowy. Potem wizyta u psychologa, neurologa, po czym w końcu stwierdzono, że u Kamila występują elementy autyzmu. Diagnozę postawiono w Łodzi, zupełnie bez wprowadzenia. Ucieszyłam się, że wreszcie wiem, co się dzieje z moim dzieckiem i będę wiedziała, co mam dalej robić – opowiada pani Marzena.

Szkoły nie chcą autystów?

Matki zgodnie skarżą się na duże problemy z posłaniem dziecka do przedszkola i podstawówki. W końcu jednak udało się znaleźć odpowiednich pedagogów. – Chodziłam z dzieckiem przez pół roku do przedszkola w Strzelcach, ale czuło się, że go tam nie chcą. Poszedł więc do Kutna, gdzie w placówce integracyjnej zrobił ogromny krok naprzód. Potem udał się do normalnej szkoły w Strzelcach. W przedziale I-III nauczycielka znakomicie sobie radziła – mówi pani Małgorzata.

– Jaś ma teraz 13 lat i chodzi do gimnazjum. Język polski sprawia mu problemy, nauczyciele oczekują „lania wody”, a Jaś potrafi wszystko zamknąć w jednym zdaniu. Oczekuje się modelowych odpowiedzi. Kiedyś Jaś wykazał się wiedzą ponad program, bo napisał szczegółowo o zmiennej temperaturze wrzenia wody. Zostało mu to skreślone – żali się pani Ewa. – Wystarczy przecież, aby nauczyciele szanowali indywidualność dzieci i nie psuli tego, co robią rodzice – dodaje.

– Tragedia. Wszędzie boją się naszych dzieci. Najchętniej zamknęliby je w szkołach specjalnych albo w domach. Są jednak wyjątki, udało mi się w końcu znaleźć normalne przedszkole i szkołę dla syna. To też zależy od dyrektora placówki – opowiada pani Urszula. – Te dzieci powinny uczyć się w normalnych szkołach. One mają takie same prawa. Problem w tym, że nauczyciele nie słuchają rodziców, za mało jest szkoleń – mówi Elżbieta Jarzębska, która na co dzień pracuje z dziećmi autystycznymi.

Dzieci z bogatym wnętrzem

Wszystkie kobiety zgodnie przekonują, że autyści potrafią mieć rozwiniętą osobowość i liczne talenty. Przede wszystkim jednak posiadają wyjątkową wrażliwość. – Są bardzo wrażliwe i w praktyce nie stanowią zagrożenia. Wszystkiego trzeba ich nauczyć. Są bezpośrednie. Dla nich wszyscy są przyjaciółmi. Nie rozumieją, dlaczego jednego dnia ktoś może być dla nich przyjazny, a drugiego dnia już nie. Nie znają złośliwości, cynizmu, trzeba ich nauczyć wszystkich tych pojęć. Nie czują tego. Dla nich świat jest o wiele prostszy, bez kłamstwa – mówi pani Ewa. – Często mają ścisłe umysły, potrafią zagłębić się w wąską specjalizację – dodaje.

– Nadmiar bodźców i duża wrażliwość powodują, że te dzieci mają swój świat, wycofują się z tego przesytu. Wiele z nich ma rozwiniętą osobowość i dużo potrafi zrobić, choć ma problemy z przekazaniem tego. Uważa się, że jeśli dziecko nie mówi, to nie rozumie. Ono przecież odbiera bodźce. Musimy nauczyć się odczytywać sygnały, które nam dają – twierdzi pani Marzena. – Autyści mają bardzo dużo wiadomości, ale my nie potrafimy ich odczytać. Sprawiają wrażenie głuchych. Tymczasem często oczekują, że my domyślimy się, o co im chodzi – mówi Elżbieta Jarzębska.

– Dzieci autystyczne często patrzą w specyficzny sposób. Ludzie widząc to spojrzenie zastanawiają się „co ja takiego zrobiłem, że ono tak patrzy”, robią rachunek sumienia. Strofują też innych, a ludzie myślą, że one są bezczelne, niewychowane. One po prostu nie rozumieją, jak można deptać trawnik czy też palić papierosy – twierdzi pani Ewa.

Światełko nadziei

Jak się okazuje, każdy autysta ma szansę na poprawne funkcjonowanie w społeczeństwie w dorosłym życiu. – Dzieci te nie muszą być skazane na zamknięcie. Jeśli są pod dobrą opieką, to istnieje duża szansa, że uda im się z tego wyjść – przekonuje Elżbieta Jarzębska. Kuba, syn pani Małgorzaty jest zafascynowany astronomią i marzy o tym, aby odkryć coś nieznanego na niebie. Z kolei Jaś, syn pani Ewy bardzo chce pójść na politechnikę i tam studiować robotykę. – Zrobił bardzo duże postępy. Teraz wie, że warto mieć przyjaciela i utrzymywać znajomości – mówi matka Jasia.

Pozostałe dzieci także sobie radzą. – Kamil ma teraz indywidualny tok nauczania, choć uczestniczy w niektórych zajęciach w klasie. Normalnie idzie na gimnastykę, wita się z rówieśnikami. W tym roku poszedł do pierwszej komunii, stał z innymi dziećmi i nawet nie było widać, że ma autyzm – cieszy się pani Marzena. – Wielkim sukcesem jest to, że nasze dzieci trafiły do normalnych szkół. Adrian ma teraz 10 lat i dostaje nagrody w szkole. Udało nam się odnieść ogromny sukces okupiony latami ciężkiej pracy. Cieszą nas drobne postępy takie jak to, że dziecko wreszcie zjadło zupę, opowiedziało nam coś. Każdy mały krok do przodu jest wielką radością – przekonuje pani Urszula.

Piotr Horzycki

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE