reklama

Okiem reportera: Od tornistrów bolą nas plecy

Opublikowano:
Autor:

Okiem reportera: Od tornistrów bolą nas plecy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaTak właśnie chórem mówią dzieci z czwartej klasy Szkoły Podstawowej nr 1 w Kutnie. Z badań kutnowskiego sanepidu w Kutnie wynika, że większość "milusińskich" w powiecie kutnowskim dźwiga zbyt duże ciężary jak na swój wiek.Gościmy w czwartej klasie SP nr 1. Dzieci wyjmują z plecaków stos przeróżnych przedmiotów. Praktycznie na każdą lekcję potrzebują podręcznika, ćwiczeń oraz dodatkowo zeszytu do notatek. Modne są grube zeszyty w twardej oprawie. Do tego garść przyborów schowanych w piórnikach, kanapniki oraz pamiętniki koleżanek i kolegów.

Kutnowski sanepid przeprowadził badania w siedemnastu szkołach podstawowych na terenie powiatu kutnowskiego, w których przebadano 839 uczniów. Jak czytamy w komunikacie PSSE, brakuje w Polsce jednoznacznej normy określającej dopuszczalną masę plecaka noszonego przez dziecko. Przyjęto więc zalecaną przez higienistów wagę umowną 3 kg, stanowiącą od 6 do 17% masy ciała dziecka.

Wyniki badań nie napawają optymizmem. Ponad połowa (57,55%) tornistrów dzieci z miasta i 63,61% tornistrów dzieci na wsi przekroczyło zalecaną wagę. Aż 38,24% dzieci w mieście nosi o jeden kilogram za dużo, 16,83% o dwa kilogramy, zaś 2,48% dźwiga dwukrotnie więcej, niż powinno. Proporcje na wsi są zbliżone.

Badania wykazały, że są dzieci noszące zarówno bardzo lekkie tornistry, jak i takie, pod których ciężarem wprost się uginają. Potwierdzają to głosy samych zainteresowanych. Niektórym codzienne noszenie plecaka sprawia spore trudności i przyczynia się do pogorszenia stanu zdrowia. – Byłam u lekarza i powiedział mi, że przez noszenie plecaka mam jedno ramię wyżej, a drugie niżej – mówi 10–letnia Ola.

Dzieci w różny sposób docierają do szkoły i z powrotem – niektórych podwożą rodzice, a inni na piechotę pokonują odległość jednego kilometra lub więcej. Dodatkowym problemem staje się poruszanie po szkole. Choć dzieci w klasach I–III dzień spędzają w jednej sali, to w czwartej klasie każda lekcja odbywa się w innej pracowni, nierzadko też na innym piętrze. Natomiast aby dotrzeć na zajęcia wychowania fizycznego, muszą przemierzyć kilka długich korytarzy. – Najgorzej jest właśnie gdy mamy wuef – przyznają uczniowie.

– Przyczyn przekroczenia wagi tornistrów można dopatrywać się w noszeniu dodatkowych przedmiotów, niezwiązanych z nauczaniem, książek i zeszytów z przedmiotów nie ujętych w rozkładzie na dany dzień, niedostatecznym nadzorze rodziców i nauczycieli nad zawartością tornistrów – czytamy w raporcie. Zapytane przez nas dzieci przyznają, że choć codziennie przepakowują swoje plecaki, to jednak umieszczają w nich sporo niewymaganych na zajęciach rzeczy. Jedna z dziewczynek przyniosła do szkoły aż trzy piórniki wypełnione różnokolorowymi długopisami, kredkami, linijkami i gumkami.

– Od klasy pierwszej należy uczyć dzieci racjonalnego pakowania tornistrów, usuwania z nich rzeczy niepotrzebnych, utrzymania ich w porządku. Przy zakupie tornistrów dla dzieci należy brać pod uwagę nie tylko ich wygląd ale również ich masę. Są bowiem tornistry masywne i ciężkie, które nawet bez żadnej zawartości są już dość dużym obciążeniem dla dziecka – radzą pracownicy sanepidu.

Jak przyznają dyrektorzy szkół, problemów nastręcza także polski system szkolnictwa. – Na każdej lekcji zadawana jest praca domowa – mówi dyrektor SP nr 1, Grażyna Szałkowska. Z kolei dyrektor SP w Byszewie, Renata Niedzielska dodaje: – Podręczniki często są scalone z ćwiczeniami w jednej książce. Poza tym wiadomo, że w pierwszej klasie dziecko musi pracować w domu, ćwiczyć literki, bo sama praca w szkole nie wystarczy.

Dyrektorzy szkół i nauczyciele starają się jednak walczyć z problemem przeładowanych tornistrów. – Prosimy rodziców, by codziennie sprawdzali zawartość plecaków. Czasami są zapracowani i zapominają o tym. Staramy się dobierać takie podręczniki, by nie stanowiły znacznego obciążenia. Uzupełniamy księgozbiór tak, by na lekcjach nie brakowało słowników i innych pomocy. Codziennie w szkole jest pielęgniarka, a dzieci z wadami postawy biorą udział w zajęciach w sali korekcyjnej – podsumowuje Grażyna Szałkowska. Rodzicom pozostaje więc na bieżąco dbać o zdrowie swoich pociech.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE