W świetle obowiązującego prawa, osoba utrzymująca psa, zobowiązana jest do usuwania zanieczyszczeń pozostawionych przez niego w obiektach, na ulicach, chodnikach, skwerach i zieleńcach. Jest to przepis mądry, nie tylko ze względów estetycznych. Prawdziwe zagrożenia są dla naszego oka niewidoczne, a swe groźne oblicze okazują najczęściej z wielodniowym opóźnieniem. Chodzi oczywiście o choroby odzwierzęce, którymi zagrożone są najbardziej małe dzieci, bawiące się na zanieczyszczonych trawnikach czy piaskownicach.
Niestety, przepis jest martwy. Odchodów nie usuwa większość mieszkańców miasta. Co jest powodem niechęci do spełniania swoich obowiązków, na pewno nie jest nim brak środków?
-”Straż miejska nie ukarała ani jednej osoby. Wynika to jednak z trudności w udowodnieniu wykroczenia. Mieszkańcy na widok strażników umykają zazwyczaj z psem poza zasięg ich widzenia, lub w ostateczności przyłapani na gorącym uczynku sprzątają po swoim przyjacielu”- mówi jeden z miejskich strażników.
To podejście ludzi wydaję się główną przyczyną. Nigdy nie będzie czysto, dopóki właściciele sami o to nie zadbają. Nie pomogą najcięższe kary, tak długo jak opinia „inni tak nie robią, to i ja nie musze” będzie obowiązywać. Czasem najprostsze rzeczy przychodzą nam najtrudniej, pomimo to, życzę mieszkańcom Kutna aby byli rozsądni i psi problem rozwiązali sami. Aby temat przestał być “psim tabu”.