Reklama

Róża Kutno pnie się do góry!

Opublikowano:
Autor:

Róża Kutno pnie się do góry! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia "Dla nas największą wartość ma widok kilkudziesięciu uśmiechniętych zawodników trenujących na jednym obiekcie z różyczką na piersi" - O stowarzyszeniu, jego początkach, sukcesach i wychowankach. O planach na przyszłośc i satysfakcji. O tym, co do tej pory udało się osiągnąć, rozmawiamy z Mariuszem Guzkiem, współtwórcą stowarzyszenia SL Salos "Róża Kutno".

- Jaką funkcję pełni Pan w stowarzyszeniu?

- Jestem wiceprezesem.

- Co należy do Pańskich obowiązków?

- Jestem odpowiedzialny za sprawy związane z organizacją rozgrywek ligowych, treningów, funkcjonowaniem strony internetowej i wizerunkiem.

- A sprawy finansowe?

- Hm... W stowarzyszeniu za sprawy te odpowiada Prezes. Mamy do siebie pełne zaufanie.

- To chyba ważne?

- Oczywiście! Otaczanie się ludźmi wiarygodnymi, uczciwymi i kompetentnymi jest podstawą budowania każdego dobrego dzieła.

- To może wróćmy do początku. Jak to się wszystko zaczęło?

- ‎To było gdzieś na przełomie roku 2014/2015. Wspólnie z grupą przyjaciół doszliśmy do wniosku, iż Kutno, które zawsze znane było z fascynacji piłką nożną, zasługuje na coś więcej… Jest tu jeden z największych fanklubów „Widzewa”, są wspaniali kibice i cudowna młodzież tęskniąca za wielkim futbolem. Jest zatem ogromny potencjał i bardzo duże zapotrzebowanie na tę dyscyplinę.

- W Kutnie powstał niedawno klub KS Kutno. Czy nie warto by było zaangażować się w jego strukturach?

- Hmm... mamy zgoła odmienne spojrzenie na większość aspektów związanych z organizacją klubu i jego funkcjonowaniem niż nasi przyjaciele z KS-u.Czy mamy rację? Przyszłość pokaże.

- Padła decyzja, że zakładacie stowarzyszenie i‎ co dalej...?

- Zaczęły się poszukiwania osób chcących wesprzeć naszą inicjatywę. I nie chodziło głównie o pieniądze. Szukaliśmy ludzi kompetentnych i, tak samo jak my, pełnych pasji dla piłki nożnej.

- A jak to się stało, że weszliście w struktury‎ SL Salos?

- Boska ręka. Dosłownie. Któregoś dnia spotkaliśmy Ks. Henryka. Wiedzieliśmy, że jest Prezesem Stowarzyszenia Salezjańskiej Organizacji Sportowej SL Salos w Woźniakowie i zaczęliśmy rozmawiać. Ta droga wydawała się być słuszna. Szukaliśmy kogoś, kto ma ogromne doświadczenie przy prowadzeniu organizacji pozarządowych, a ks. Henryk niewątpliwie takie miał. Przez wiele lat prowadził Salos w Płocku i Łodzi, ma także ogromne doświadczenie w pracy oratoryjnej, działał w innych organizacjach pozarządowych w całym kraju. Odniósł na tych płaszczyznach wielkie sukcesy. Prowadzone przez niego organizacje zawsze cechowała duża dyscyplina finansowa, skuteczność i kreatywność. A sam Salos to przecież stowarzyszenie, które promuje same cechy szlachetne: wychowanie przez sport w duchu wzajemnego szacunku, miłości i wiary. Ponadto Salos RP jest członkiem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Warto nadmienić, że dwaj obecni reprezentanci Polski w piłce nożnej, Filip Starzyński i Damian Dąbrowski, rozpoczynali swoją przygodę z piłką w Salosie. Filip pierwsze kroki w karierze piłkarza stawiał w Salos Szczecin, a Damian w Salos Amico Lubin. Czy czegoś nam więcej było potrzeba? Teraz mogę powiedzieć, że ten wybór był strzałem w dziesiątkę. I tak z połączenia marzeń, wyrafinowania i wiary zrodziło się Stowarzyszenie Lokalne Salos „Róża Kutno”.

- Stowarzyszenie to jednak nie wszystko...

- Oczywiście. Od razu założyliśmy sobie ambitne plany stworzenia czegoś więcej niż tylko klubu. Solidna struktura oparta na mocnych fundamentach organizacyjno-finanansowych, to podstawa każdej organizacji pozarządowej. I taką my chcieliśmy stworzyć. Nie interesowała nas tzw. bylejakość - tak powszechnie zauważalna wokoło. Duży nacisk kładziemy na szkolenia naszych trenerów. Uczestniczą oni cyklicznie w kursokonferencjach, co daje im pewność siebie przy podejmowaniu decyzji oraz wiedzę, tak potrzebną w pracy z dziećmi i młodzieżą. Wiemy, że ta inwestycja w przyszłości zaowocuje. Wiedzieliśmy, że jeśli zawiedziemy, to nie tylko siebie, ale przed wszystkim tych młodych ludzi, którzy nam zaufali. A do tego nie mogliśmy dopuścić.

- Mieliście pomysły i wykonawców, ale co ze środkami?

- Początkowo było ciężko. Bez wsparcia, ale mocno zdeterminowani, małymi kroczkami i konsekwentnie realizowaliśmy nasz plan. Wszystkie problemy zmieniliśmy na wyzwania. Założenia były takie: po pierwsze człowiek, po drugie solidna struktura organizacyjna, a dopiero w dalszej kolejności pozostałe sprawy. Dziś pozyskujemy środki z różnych źródeł, na projekty sportowo- wychowawcze dotyczące dzieci i młodzieży.

- A baza treningowa? Gdzie trenujecie i gracie?

- Korzystamy z obiektów miasta, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni.

- I udało się?

- Teraz mogę powiedzieć, że tak, choć to dopiero początek naszej drogi. Proszę sobie wyobrazić, jeszcze półtora roku temu nie było nic, a teraz mamy stowarzyszenie, w którym ponad 250 zawodników i zawodniczek trenuje piłkę nożną, a 30 osób piłkę siatkową pod okiem wykwalifikowanych trenerów, prawdziwych pasjonatów, bezgranicznie oddanych temu, co robią. Każda grupa liczy ok. 25-30 osób. Posiadamy 12 grup wiekowych: 2 siatkówki i 10 piłki nożnej, w tym także, co jest novum, drużynę kobiecą, która dobrze sobie radzi w III lidze. Nasze drużyny dzielnie reprezentują miasto Kutno w rozgrywkach łódzkiego związku piłki nożnej. Swoją postawą na boisku udowadniamy, że warto nas zapraszać na różne turnieje, tak w kraju, jak i poza nim. Już na początku przyszłego roku lecimy na pięciodniowy turniej do Sevilli (Andaluzja w Hiszpanii), zorganizowany w ramach XXVII Światowych Igrzysk Młodzieży Salezjańskiej, później makroregion w Żyrardowie i wreszcie Kraków Ogólnopolskie Igrzyska Młodzieży Salezjańskiej pod patronatem Prezydenta RP Pana Andrzeja Dudy.

A co ma dla nas największą wartość, to widok kilkudziesięciu uśmiechniętych zawodników trenujących na jednym obiekcie z różyczką na piersi.

Jakieś plany?

- Oczywiście. Działamy według ściśle nakreślonej strategii. Mamy wizję i marzenia, które konsekwentnie realizujemy. Nie patrzymy w przeszłość, nie krytykujemy i nie negujemy tego, co było. Tworzymy nowe i wiem, że lepsze.

- A seniorzy? Planujecie w przyszłości?

- To temat na inną rozmowę. Myślę, że w chwili obecnej budowanie tak ambitnego planu bez przygotowania strukturalno-finansowego, nie ma sensu. Temat powróci za trzy - cztery lata, gdy nasze najstarsze roczniki osiągną wiek seniorski, bo w nich upatrujemy naszą przyszłość.

- Co teraz Pan czuje?

- Ogromną satysfakcję… a nawet dumę, że jestem częścią tego pięknego projektu i współtworzę z innymi coś wielkiego, nie tylko dla siebie, ale także dla innych.

Z Mariuszem Guzkiem, wiceprezesem SL Salos „Róża Kutno”, rozmawiała Anna Augustynowicz.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE