Skończyło się na strachu

Monitor, który okazał się "sprawcą" zdarzenia, stał w pokoju lekarza dyżurnego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Według relacji pracowników ktoś pozostawił go włączonego. W monitorze prawdopodobnie doszło do zwarcia. Sprzęt zapalił się, a płonąca obudowa i elektronika z jej wnętrza spowodowały wytworzenie dużych ilości toksycznego dymu. Było go na tyle dużo, że jeszcze rano, kiedy pracowicy przychodzili na swoje zmiany, unosił się na szpitalnym korytarzu. Kiedy szpital odwiedził nasz reporter, dymu już co prawda nie było, ale mimo trwającego całą noc wietrzenia nadal wyczuwalny był wyraźny zapach spalenizny. Jak twerdzi dyrekcja szpitala, zagrożenia dla pacjentów nie było i nie było potrzeby przeprowadzania ewakuacji całego szpitala. Przed przyjazdem straży pożarnej ewakuowano jednak 20 osób znajdujących się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
- Na szczęście spalił się wyłącznie monitor, skończyło się na strachu - mówi dyrektor administracyjno - techniczny SPZOZ Kutno, Tomasz Kłosiński - Tam na oddziale cały czas ktoś jest, więc nie można mówić, że nie było nadzoru. Personel ugasił szybko pożar przy użyciu znajdujących się na oddziale gaśnic i pootwierał okna, a wezwana straż jedynie pomogła w tym wietrzeniu. Na szczęście zadziałały bezpieczniki elektryczne i nie doszło do poważniejszych strat,

Według dyrektora Kłosińskiego to pierwszy przypadek w historii SPZOZ Kutno, kiedy na jego terenie doszło do zagrożenia pożarowego.