reklama

Temat danych wyborców znów na tapecie. Wójt: nikt nie miał do mnie pretensji

Opublikowano:
Autor:

Temat danych wyborców znów na tapecie. Wójt: nikt nie miał do mnie pretensji - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaSejm uchylił przepisy, które w związku z pandemią koronawirusa zawieszały bieg terminów w postępowaniach administracyjnych i sądowoadministracyjnych. Odmrożenie rozpoczęło swój bieg 24 maja, co oznacza, że powraca temat udostępniania przez samorządy danych wyborców. Wójt gminy Witonia, który jako jeden z kilku włodarzy z naszego regionu postanowił przekazać dane, zapewnia, że nikt z mieszkańców nie skarżył się na jego decyzję.

Gwoli przypomnienia, w drugiej połowie kwietnia do wszystkich samorządów trafiło pismo o udostępnienie danych Poczcie Polskiej. Wszystko po to, by przeprowadzić wybory korespondencyjne na Prezydenta RP. Większość gmin odmówiła przekazania informacji, były jednak też takie, które nie stawiały oporu. Taką decyzję w naszym regionie podjęli włodarze gmin: Kutno, Krośniewice, Nowe Ostrowy, Świnice Warckie oraz Witonia.

Dwa tygodnie temu wójt tej ostatniej, Mirosław Włodarczyk, udzielił nam telefonicznego wywiadu, przyznając otwarcie, że nie zamierza bić się w pierś (pisaliśmy o tym TUTAJ). Jego zdaniem, zawarte przez nas w artykule informacje nie wyczerpują jednak powyższego tematu i są wyrwane z kontekstu. Dlatego też publikujemy szerszy obraz sprawy.

Dlaczego Mirosław Włodarczyk zdecydował się, pomimo wszystko, udostępnić dane Poczcie Polskiej?

- Taką decyzję podjąłem samowładnie, bez niczyich nacisków. Nie stać nas na takich prawników, jak mają duże samorządy, a szczególnie tych z Warszawy, gdzie opinie prawne kosztują miliony złotych. Oni się mogą procesować, ja tego nie chcę. Jestem Polakiem, pobieram pensję w złotówkach, pracuję dla swoich wyborców, swojej gminy i również dla swojego kraju - mówi Mirosław Włodarczyk.

Sam wójt uważa, że wybory powinny odbyć się 10 maja. Włodarz nie szczędzi ironii, odnosząc się do rozmowy telefonicznej, którą przeprowadził niedawno z dziennikarką jednych z ogólnopolskich mediów. Ta sugerować miała lincz na wszystkich włodarzach, którzy zdecydowali się przekazać Poczcie Polskiej dane wyborców.

- To media podgrzewają, że tych wójtów trzeba zastraszyć, żeby się bali wszystkiego. Ja mam się nie bać, tylko pracować zgodnie z prawem. A to prawo ustalają posłowie i senatorowie. Jeśli popełniłem przestępstwo udostępniając dane, to poniosę tego konsekwencje - mówi wójt.

Nie sposób pominąć wątek Sieci Obywatelskiej - Watchdog Polska, która - jak sama mówi - stoi na straży pamięci o Art. 7 Konstytucji RP. Sieć prowadzi listę gmin, które przekazały dane wyborców, co więcej - jej działacze podają włodarzy do prokuratury. Na ich celowniku znalazł się m.in. właśnie wójt Witoni. Jak odnosi się do ich działań?

- W latach minionych pojawiały się informacje "uprzejmie donoszę" do różnych instytucji, ja już te czasy przeżyłem. A i historia nasza zna takie przypadki, kiedy okupant wymyślił donosicielstwo, stworzył listę folksdojczy, gdzie pewne osoby, Polacy również, te listy podpisali i uprzejmie donosili. Stowarzyszenie, które to uprzejmie donosi, że wójtowie, prezydenci, burmistrzowie złamali konstytucję, niech donoszą. Nie mnie oceniać jako wójtowi, czy złamałem prawo. To ocenia sąd - podkreśla włodarz.

Mirosław Włodarczyk zapewnia, że sami mieszkańcy nie mieli do niego pretensji o udostępnienie ich danych.

- Nikt nie protestował, nie mieliśmy żadnego ani ustnego, ani telefonicznego apelu, żeby danych nie przekazywać - kończy wójt gminy Witonia.

Dodajmy, że zamrożenie terminów przekazania danych doprowadziło do sytuacji, w której instytucje rozpoznawały sprawy dowolnie. Niektóre urzędy udzielały odpowiedzi na wnioski bez większych zmian, inne pouczały o wstrzymaniu biegu terminu na czas epidemii, pozostałe najzwyczajniej milczały. Podobnie było z organami odwoławczymi. Niektóre rozpoznawały odwołania od decyzji o odmowie udostępnienia informacji publicznej, inne zaś jedynie uprzedzały, że sprawą zajmą się dopiero po ustaniu stanu epidemii. Działalność sądów administracyjnych również uległa znaczącemu ograniczeniu. Część sądów informowała skarżących o obowiązujących przepisach specustawy, część zaś obok takich informacji mimo wszystko wysyłała pisma sądowe.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo