W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że Adriana Gralaka z Kutna wkrótce będziemy mogli oglądać na gali KSW. Jak zaczęła się jego przygoda z MMA? Co kręci go w tym sporcie? Jak wyglądają jego treningi? Jak znalazł się w KSW i co myśli o galach freak fightowych? Odpowiedzi na te i inne pytania poniżej, zapraszamy do lektury.
Na początek - chociaż zdarza mi się oglądać walki, MMA i boks, to nie jestem Mateuszem Borkiem, wybacz jak usłyszysz jakieś denne pytanie
- Dobra, jasne, będę mówił, że jest niestosowne
Powiedz na wstępie, bo nie każdy zna cię osobiście - czym oprócz MMA się zajmujesz?
- Tylko MMA. Jestem zawodnikiem i trenerem. Moje życie kręci się wokół tego sportu
Jak to się zaczęło, jak sporty walki pojawiły się w twoim życiu?
- Ogólnie ze sportem byłem związany całe życie. Chodziłem na siłownię, a u Tomka Białobłockiego trenowałem taekwondo. Stwierdziłem, że coś jeszcze muszę w życiu robić. Po prostu z nudów. Poszedłem na pierwszy trening. Tak to się zaczęło. Wyjechałem do Warszawy w lipcu 2017 roku. Treningi zacząłem w lutym 2018 roku
To błyskawicznie się to potoczyło, że teraz jesteś na tak wysokim poziomie
- Nie powiem, że nie. Szybko poszło. Nie spodziewałem się
Łączyłeś albo łączysz MMA z innymi sportami? Przykładowo piłkarz Kuba Kamiński będąc dzieckiem trenował akrobatykę, teraz dzięki temu łatwiej mu na boisku
- Tak jak wspomniałem – trenowałem taekwondo, zdobyłem czarny pas. Dało mi to pewne podwaliny, podstawy. To było pierwszym sportem walki, który potem przerodził się w MMA. Dzieliśmy salę z jednym z klubów MMA kiedy mieszkałem w Kutnie. Patrzyłem na ich treningi i myślałem „to nie dla mnie”, ale dorosłem do tego, żeby zacząć uprawiać ten sport i moje podejście się zmieniło
Gdzie trenujesz na co dzień?
- W Kutnie w salce ANSGK prowadzę zajęcia jako trener. Prowadzę też zajęcia w Warszawie. Sam na co dzień trenuję w Warszawie w WCA, jednym z największych klubów w Polsce. Trenuje tam dużo znanych osób np. Janek Błachowicz, Izuagbe Ugonoh. Kto tam jeszcze… ja tam trenuję (śmiech). Są tam ludzie rozpoznawali którzy pomagają, by też taką osobą się stać
Przykładowy tydzień treningów? Jak to u ciebie wygląda?
- Trenuję codziennie rano i wieczorem. W grupie zawodowej trenujemy zapasy, stójkę, parter, całe MMA. Każdą – powiedzmy – dziedzinę trenuje z nami inny trener. Od zapasów jest Anzor Azhiev, od ogólnego MMA Arbi Shamaev, od stójki Robert Złotkowski, a od parteru Gerard Łabiński. Wieczorem znów MMA, ale już tylko u Anzora, tarcze u „Złotego” i do tego siłownia.
Strasznie intensywny jest twój dzień
- Intensywny i właśnie ogólnie w środowisku w którym się obracam to jest nowe, w tym kutnowskim też. Ludzie myślą, że to takie proste potrenować dwa razy dziennie. Szczerze? Zapraszam takie osoby, żeby zrobiły chociaż trzy dni treningowe takie, jak ja robię. Fajnie im się to ogląda, myślą, że gość wychodzi, walczy 15 minut i zarabia dziesiątki tysięcy złotych. No nie jest tak
No nie jest, popieracie to tygodniami, miesiącami mega intensywnych przygotowań, do tego dochodzi przecież dieta
- Najgorsza część przygotowań to robienie wagi. Sama walka? Taka walka jaką odbędę na KSW odbywam co środę na sparingach w klubie. Wtedy jest tak, że każdy chce coś udowodnić, przyjeżdżają do nas różni zawodnicy, ostatnio byli chłopaki z Olsztyna. Trzeba było z nimi posparować i udowodnić im, że tutaj są mocni goście. To zupełnie tak jak na normalnej walce. Ta część jest dla mnie przyjemnością, nieprzyjemne jest robienie tej wagi
Masz za sobą już kilka tych walk, żadnej jak dotąd nie przegrałeś. Która z nich była według ciebie najtrudniejsza, najbardziej wymagająca?
- Moją ostatnią najbardziej wymagającą walką była ta, kiedy musiałem zrobić ponad 14 kilogramów wagi, czyli dużo. Dodatkowo miałem różne perypetie w życiu o których mocno myślałem, nie ułatwiało mi to stuprocentowego przygotowania. Jak coś siedzi w głowie to trudno się na maksa zaangażować. Wiadomo, że były walki cięższe po których byłem mocniej „porozbijany”, ale mnie to cieszy, bo to właśnie tak musi wyglądać. Po to jest ten sport. Lubię patrzeć na zdjęcia i filmy, gdzie wygrywam mimo tego, że jestem umazany krwią
Przechodząc do samego KSW – co wiesz o swoim przeciwniku (Yann Liasse)? Masz go rozpracowanego na tyle, że wiesz, czego się po nim spodziewać?
- Ja tego nie robię. Ja jestem człowiekiem zadaniowym, czyli trener mi mówi „rób to, to i to”, a ja robię „to, to i to”. Przeciwnika rozpracowuje trzech trenerów i to oni decydują, czy biorę tego rywala, czy nie. Zdecydowali, że na ten moment to zawodnik dobry dla mnie. A co ja o nim wiem? Że ma fajną fryzurę i jest czarnoskóry
W KSW nie przegrał żadnej walki
- Nie przegrał, wygrał z moim klubowym kolegą, Hubertem Szymajdą. Wygrał z mocnym Oskarem Szczepaniakiem. W dwóch pierwszych walkach wygrał z dwoma dobrymi zawodnikami. Ogólnie cieszę się, bo to mój pierwszy przeciwnik będący obcokrajowcem
Jak w ogóle znalazłeś się w KSW? Kontrakt podpisałeś bodajże w lipcu, jak to się wydarzyło, że mogłeś złożyć ten autograf? (zdjęcie z podpisania kontraktu w galerii - dop. red.)
- Wygrałem pięć walk. Trenuję u mega znanych trenerów mających duże znajomości i ludzie myślą, że to pomaga. KSW to duża firma. Pracodawca zatrudnia pracowników, którzy mają pewne określone umiejętności. Znajomości nie mają tu nic do rzeczy. Jeśli nie masz tych umiejętności no to „sory, nie przyjmujemy cię”
Żargonem firmowym można powiedzieć, że przeszedłeś proces rekrutacyjny
- Byłem pewnie obserwowany od drugiej czy trzeciej walki przez różne organizacje. Było zainteresowanie FEN, które kilka razy odrzuciłem, bo w Polsce interesowała mnie tylko jedna organizacja, nie chciałem innych. Z żadną z nich nie wiązałem się na dłużej, zawsze na jedną walkę. Dopiero tutaj jest długoterminowy kontrakt, co mnie cieszy
Czyli niezależnie od rezultatu to nie jest twoja pierwsza i ostatnia walka w tej organizacji i w KSW będziemy cię oglądać?
- Na sto procent. I to sporo razy
Ok, to fajna informacja. Sama gala KSW to bardzo duże wydarzenie, mega medialne. Mogą pojawić się większe albo mniejsze nerwy kiedy będziesz szedł do oktagonu. Masz swoje sposoby na radzenie sobie z presją, nerwami?
- Presja? Nie wiem, pewnie presję każdy narzuca sam na siebie. Nerwy? Może nerwy nie. Stres. On jest zawsze niezależnie czy wychodzi się po raz pierwszy, czy setny. Ale ja lubię być w centrum uwagi, chyba jestem trochę atencjuszem. Lubię walczyć przy kamerach, lubię jak ludzie patrzą na tę walkę
Czyli ta otoczka może dodatkowo cię motywować
- Robię to też ze względu na to, że w czasie mojej debiutanckiej walki cała hala była za moim przeciwnikiem, a przeciwko mnie. Ode mnie były trzy osoby – tata, wujek i moja dziewczyna. Kurczę, tak mnie jarało, że te trzy osoby na mnie patrzą, że nic innego się nie liczyło, nic innego nie widziałem
Przy okazji mogłeś dopiec tym pozostałym
- Tak, no tak się stało. Miałem jechać na pożarcie, a jednak wyszedłem z tej paszczy lwa
Ok, a czego spodziewasz się po samej gali, po tym wejściu do oktagonu?
- Na pewno musi być dobra muzyka, którą już sobie wybrałem
Zdradzisz jaką?
- Nie, ja lubię takie rzeczy zostawiać na sam koniec
Wisienka na torcie
- Tak, lubię takie tajemnice zatrzymywać. Wejście musi być dla mnie przyjemne, lubię widzieć bliskie mi osoby na hali. Na pewno je dostrzegę, bo zawsze szukam ich wzrokiem. I tyle. Wchodzę do oktagonu i robimy robotę, zaczyna się bajeczka. To, co najlepsze. Cieszę się, że tam jestem, bo nie każdy może tam być. Zaczynając przygodę z MMA nie dopuszczałem myśli, że mogę zajść tak daleko, bo dla mnie to co osiągnąłem to już jest dużo. Ale jak już tu jestem to trzeba myśleć jeszcze dalej, powygrywać te waleczki i patrzeć w stronę kolejnych sukcesów
Wyprzedziłeś moje pytanie, bo chciałem zapytać, gdzie obecnie widzisz swój sportowy sufit?
- Za Marianem Ziółkowskim. On na pewno z KSW pójdzie wyżej i chcę zająć jego miejsce. Chętnie przejmę jego pas, on też mi mówił, że muszę za nim kroczyć
MMA i w ogóle sporty walki są bardzo kontuzjogenne. Przytrafił ci się jakiś uraz, który wyhamował twój rozwój, czy na szczęście nie miałeś – nie wiem – zerwanych więzadeł w kolanie
- Na szczęście mnie to ominęło i mam nadzieję, że nadal będzie omijać. Staram się szybko reagować, jak tylko coś zaczyna boleć. Wtedy trochę odpuszczam
Macie w klubie pewnie fizjoterapeutów
- Ja mam swojego prywatnego, Adama Skoka. Jest mega kotem. Ze wszystkiego mnie wyprowadził. Kontuzje naprawdę mega hamują, najgorsze chyba są kontuzje kolan, długo trzeba nad nimi pracować, cały czas trzeba tę nogę wzmacniać. Jest też tak, że wzmacniasz jedną jednocześnie mocniej obciążając drugą. Robisz to podświadomie, dlatego te kontuzje co chwilę mogą się odnawiać
Samo MMA – żyjemy w takich czasach, kiedy zarówno wśród dzieci jak i dorosłych aktywność fizyczna i dbanie o kondycję są często na beznadziejnym poziomie. Gdyby przyszedł do ciebie lekko zapuszczony 30-35 latek i zapytał, czy MMA jest dla niego, czy nie zrobi sobie krzywdy, czy spali kalorie, zrobi kondychę – co byś mu powiedział? Taki człowiek prosto z ulicy z lekkim brzuszkiem może próbować?
- Pewnie, że tak. Do mnie na zajęcia chodzi mój tata mający ponad 50 lat. Wiadomo, że im ktoś jest starszy, tym ciężej mu nauczyć się nowych rzeczy, powiedzmy jakiś boks, żeby dobrze to robić. Machać każdy może, ale tu chodzi o to, żeby robić to poprawnie. Wtedy jest troszkę ciężej, ale wydaje mi się, że wychodzi mi to, troszkę osób przychodzi na zajęcia i widzę u nich fajne postępy. Widzę, że osoby nie mające wcześniej styczności z tym sportem dobrze sobie radzą. Młodzi i starsi. W grudniu przyszedł do mnie Oskar, ważył 80 kg, jest niski, więc był lekko zapuszczony, a teraz waży 65 kg i naprawdę wygląda dobrze. Zrobił to, więc wydaje mi się, że mogę motywować i uświadamiać, żeby lepiej się odżywiać. Nie mówię, że ja cały czas się dobrze odżywiam, bo tak nie jest. Nie da się, to nawet jest niezdrowe, żeby cały czas jeść super dobrze, bo to działa źle na psychikę. Jak można to trzeba sobie zjeść czekoladkę (śmiech). Dla mnie nie ma znaczenia, czy trenować chce młodszy, starszy, mężczyzna czy kobieta. Dziewczyny też tu przychodzą, swoją dziewczynę też trenuję. Namawiam, żeby w to szła. Może nie zawodowo, ale powiem ci, że niejednego by nastukała. Normalnie sparuje z chłopakami i nie mają z nią lekko, nie daje sobie w kaszę dmuchać i jedzie ostro. W tym sporcie trzeba być cwaniakiem, mieć iskrę. To powoduje, że można coś osiągnąć
W swoich podopiecznych widzisz potencjał na coś więcej? Na przykład tu w Kutnie zdarza się, że chcesz pociągnąć kogoś za sobą do Warszawy?
- Jak wyjeżdżają na studia to namawiam i mówię, że Warszawa jest dużo lepszym miejscem niż np. Poznań, czy Gdańsk. Bliżej, stolica, dobra trasa do Kutna, no i najlepszy klub. Namawiam, żeby tam przyjeżdżali. Ostatnio podopieczny z Kutna zrobił sobie w Warszawie obóz i chyba dwa tygodnie trenował ze mną w klubie. Cieszę się, że przyjadą i potrenują, nawet prowadziłem treningi o 1 czy 2 w nocy. Ciszyło mnie, że taka osoba przyjdzie na trening, a nie pójdzie pić. Nie mówię, że ja na imprezy nie chodzę, po walce pewnie gdzieś wyskoczę z dziewczyną, ale lepiej iść w samorozwój, niż alkohol. Na alkohol zawsze będzie czas i pieniądze. Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Jestem tego zdania, że imprezy, które mogę mieć teraz, będę mógł mieć za 30 albo 40 lat. Ale ja wtedy chce mieć takie imprezy, że nie będzie mi na nic żal, że będę miał taki status zarobiony przez to MMA, że imprezy będą na mega mega dużym poziomie. Wiesz o co mi chodzi? Do baru zawsze będę mógł sobie iść
Coś jak w amerykańskich filmach
- No coś takiego, takie mam wyobrażenie. Do baru mogę iść teraz, za 10 i za 15 lat. Zawsze będzie mnie na to stać, ale ja kiedyś chce naprawdę dobrze się bawić
Wtedy masz też takie poczucie, że „kurczę, zasłużyłem na to”
- Tak, właśnie, właśnie. Coś zrobiłeś i na coś zasłużyłeś. Teraz tak sobie myślę, że potraciłem wielu znajomych, mimo że teraz to och, bardzo dużo się ich odzywa. Nawet wczoraj biegałem, powoli te cardio kręcę, żeby tę wagę robić. Piątek około godz. 21 (rozmawiamy w sobotę 24.09 – dop. red.). Ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, bo ja sobie biegłem, a oni pili na ławce. Myślałem sobie „kurde, ja tu jestem dziwny, czy oni?”. A do domu wróciłem z dobrym samopoczuciem, fajnym zmęczeniem, fajnie się w łóżku leżało
Chciałem cię zapytać jeszcze o walki freak fightowe na których walczą różni celebryci itd. Co o tym myślisz?
- Dla mnie spoko. To promuje sport, wiele więcej ludzi zaczęło trenować i to jest fajne. Ja też lubię to oglądać, bo nie patrzę na to pod kątem poziomu sportowego, tylko żeby trochę się pośmiać, bo oni czasami po prostu robią tam takie rzeczy, że nie wiem skąd te rzeczy są
Wiele osób ogląda to w tym celu. Patrzysz na to też pod kątem technicznym?
- Nie, pod tym kątem oglądam KSW, One Championship
To jak oglądasz te freaki i widzisz przykładowo jakieś dziwne kopnięcie to nie łapiesz się za głowę z tekstem „ku**a, co on zrobił?”
- Nie, nie, nie. Nie myślę, jak on to zrobił, tylko bardzo mocno się śmieję. W ten sposób „co ja zrobiłem?”, albo „co on zrobił?” myślę jak oglądam swoje walki, albo zawodowców. Sam kiedyś wystawiłem zawodnika na gali Hype MMA, walczył z tiktokerem. W dwa tygodnie zrobiliśmy taką formę, że wygrał tę walkę
Na koniec chciałem cię zapytać, czego ci życzyć przed tą walką?
- Żeby walka dobrze się ułożyła, bo będę reprezentował miasto Kutno. Kiedy zawodnicy wychodzą do oktagonu jest grafika, będzie na niej widniało Kutno
Czyli ten lokalny patriotyzm został
- Troszeczkę pozostał. Zobaczymy, czy miasto się odwdzięczy np. strefą fana, lub czymś podobnym. Byłoby fajnie, bo jeszcze żadnemu zawodnikowi stąd nie udało się tak daleko dojść
Rozmawiał Tomasz Zagórowski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.