C40 Cities to stowarzyszenie blisko 100 miast z całego świata mające przeciwdziałać kryzysowi klimatycznemu. Wśród rekomendacji wydanego przez nie kontrowersyjnego raportu znalazło się ograniczenie spożycia mięsa, nabiału, zakupu ubrań, aut, czy podróży lotniczych. Założenia te mają obowiązywać od 2030 roku. Członkiem organizacji jest m.in. Warszawa.
Od kilku dni w całej Polsce odbywają się konferencje prasowe krytykujące raport. Podobnie było m.in. w Kutnie, gdzie z dziennikarzami spotkali się miejscy działacze PiS.
- Najbardziej kontrowersyjne założenia to m.in. spożywanie mięsa do 16 kg na osobę rocznie, nabiału do 90 kg na osobę rocznie, ubrań do ośmiu sztuk na osobę rocznie, samochodów do 190 sztuk na tysiąc osób i co ciekawe lotów raz na dwa lata na osobę, mniej niż 1500 km. Te założenia w naszej rzeczywistości są nie do przyjęcia. Nie ukrywajmy, że już mniej rygorystyczne racje miały miejsce w czasach słusznie minionych w Polsce - mówiła Ewa Rzymkowska.
Działaczka dodała, że w Polsce, a szczególnie w gminach, które stoją rolnictwem, spełnienie tych założeń jest niewykonalne.
- Tego rodzaju kwestie są nie do przyjęcia. Promujmy niemarnowanie żywności i korzystanie z komunikacji miejskiej, ale na zasadzie edukacji i zachęt, nie wyliczeń, kto ile ma czego jeść. To ograniczanie naszego wyboru, a w zasadzie naszej wolności - zaznaczyła Rzymkowska.
Podczas konferencji zapowiedziano też podjęcie działań w kierunku wprowadzenia w Kutnie bezpłatnej komunikacji miejskiej w ramach Karty Mieszkańca, co zdaniem działaczy PiS bardziej zachęci mieszkańców do ekologii niż jakiekolwiek ograniczenia.
- Takie konferencje odbywają się nie tylko w Polsce, ale także w krajach Unii Europejskiej, np. w Niemczech i Holandii, a również poza Unią Europejską, np. w Wielkiej Brytanii. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek ograniczał nasze prawa i wolności w zakresie chociażby kupowania ubrań, lotów czy innych rzeczy - mówił Bartosz Czechowski.
Arkadiusz Olesiński poruszył natomiast temat ograniczeń samochodowych.
- Niepokojące jest ograniczenie pojazdów z silnikami dieslowskimi czy benzynowymi. Wszystkie tematy zaczynają się niewinnie - to tylko jakiś pomiar czy próba, a kończy się na dyrektywach. Do 2035 roku będą powoli wycofywać te samochody, nie wiadomo jednak, kogo to będzie dotyczyć, czy będą jakieś strefy w miastach. Tu może dojść do różnych parodii - mówił radny.
- Polacy mają gen wolności zawarty w swoim DNA. Mówienie nam co mamy jeść, ile mamy podróżować, w co mamy się ubierać, jest ograniczeniem wolności. Zostawmy takie wybory Polakom, a zajmijmy się sprawami, które realnie mogą pomóc i dać wolność wyboru, np. darmową komunikację miejską - podkreślił radny Janusz Kołodziejski.
Zdaniem działaczy zawarte w raporcie ograniczenia skutkowałyby zniszczeniem polskiego rolnictwa i hodowli trzody chlewnej.
- Limity, które zostały zawarte w raporcie, skutkowałyby tym, że maksymalnie dziennie moglibyśmy spożyć jeden plasterek szynki, więc dochodzimy tutaj do paranoi, która jest wywołana ideologią, która nie ma związku z rzeczywistością. Osoby, które to proponują, są oderwane od rzeczywistości, same latają na konferencje na drugi koniec świata, przekraczając jednym lotem limit, który jest ustalony na 1500 km. [...] Nie dajmy się temu szaleństwu, mówmy głośne nie - apelował J. Kołodziejski.
- Ja jestem z pokolenia, które wychowało się na kartkach spożywczych i nie chciałabym, żebyśmy do tego wrócili - zakończyła Krystyna Tomczak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.