Kutno: co dzieje się w mieście od czasu ataku Rosji na Ukrainę?
W Kutnie już kilka dni po inwazji Rosji wymierzonej w stronę Ukrainy ruszyły działania. O szczegółach radnym opowiadał Radosław Bieniek, Naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Informacji Niejawnych w UM Kutno. 28 lutego powołano zespół ds. wdrażania pomocy obywatelom Ukrainy. Utworzono również całodobowy punkt kontaktowy dla obywateli Ukrainy. O szczegółach pisaliśmy W TYM MIEJSCU.
- Kolejną rzeczą, którą bardzo szybko udało się zrobić, to stworzenie miejskiego magazynu pomocy obywatelom Ukrainy. Wytypowaliśmy miejsce, to ulica Bema 3 z wjazdem od strony ulicy Sobieskiego. Jest on oznakowany, by każdy mógł tam trafić. Jest czynny od 8 do 15, ale jeśli jest potrzeba to za moją zgodą może być otwierany w innych godzinach i w dni wolne od pracy – mówił Radosław Bieniek.
Dodał, że początkowo zbiórka artykułów dla uchodźców przebiegała w sposób bardzo sprawny, a mieszkańcy miasta pokazywali wielkie serca. Magazyn nieustannie się zapełniał i istniały obawy, że w końcu zabraknie w nim miejsca.
Artykuły zostały przejrzane i do Starostwa Powiatowego w Kutnie przekazano ich dużą partię z przeznaczeniem na transport na granicę polsko-ukraińską i samą Ukrainę.
Oprócz tego asortyment gromadzony w magazynie nieustannie trafia do uchodźców, którzy znajdują się w Kutnie. Głównie to odzież, środki higieny osobistej, zabawki, chemia gospodarcza i inne.
- Nasz magazyn został otworzony chyba jako pierwszy w powiecie. Cieszył się ogromnym powodzeniem dlatego, że niektóre gminy nie nadążały i nie pootwierały tych magazynów. Mieliśmy przyjęcia asortymentu z gminy Bedlno, Oporów, także ten magazyn był potrzebny. Otworzyliśmy go szybko, spełnia swoje zadania. Funkcjonuje cały czas, wciąż zbieramy tam rzeczy i przekazujemy je dalej, głównie osobom przebywającym na terenie miasta - uchodźcom, którzy dotarli do nas po 24 lutego – opisywał Naczelnik.
Kolejnym elementem miejskiej pomocy było otwarcie punktu tymczasowego pobytu dla uchodźców. Mieści się on w szkole podstawowej nr 1, a otwarcie tego miejsca relacjonowaliśmy TUTAJ.
Chaos spowodowany przez grupę Romów
Radosław Bieniek podkreślił, że ten punkt został otworzony dzięki współpracy z dyrekcją wspomnianej szkoły, a także z Wydziałem Edukacji UM Kutno. W utrzymaniu czystości w tym punkcie pomagają pracownicy SP nr 1.A po wizycie pewnej grupy zdecydowanie mieli oni co robić. Doszło tam do incydentu z grupą Romów liczącą 24 osoby.
- Wprowadzili nam tam straszny chaos i bałagan. Ale w poniedziałek ruszyli w drogę do Świnoujścia, załatwiliśmy im bilety i pojechali tam pociągiem. Twierdzili, że potem promem popłyną dalej do Szwecji – mówił Naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Informacji Niejawnych w Urzędzie Miasta w Kutnie.
Od 9 marca miejsce tymczasowego pobytu zmieniło się w miejsce zbiorowego kwaterunku figurujące w rejestrze Wojewody Łódzkiego. Do wczoraj przez ten punkt przewinęło się 81 osób.
Kolejnym sposobem zapewnienia dachu nad głową uchodźcom było stworzenie banku miejsc tzw. prywatnych. Zbierano informacje o osobach, które są chętne przyjąć do siebie uchodźców, potem o osobach, które potrzebują takiej pomocy.
Z mieszkań będących w zasobach miasta udało się zagospodarować 22 miejsca noclegowe w trzech lokalizacjach. Zespół ds. pomocy uchodźcom stale współpracuje z fundacjami, które pomagają uciekającym z Ukrainy, oraz z przedstawicielami prywatnych firm z Kutna.
Ile jak dotąd na pomoc wydało Kutno?
Od dzisiaj uchodźcy są rejestrowani w bazie PESEL, można tez składać wnioski o dotację na pomoc w utrzymaniu uchodźcy z Ukrainy. Zdaniem Miasta to sprawi, że mieszkańcy chętniej będą ich do siebie przyjmować.Z obserwacji pracowników UM Kutno wynika, że napływ uchodźców do naszego miasta zmalał, bowiem ci kierują się do krajów zachodniej Europy.
Radosław Bieniek mówił o tym, że do piątku samorządy mają otrzymać pieniądze od strony rządowej, które zostaną przeznaczone na zakwaterowanie, transport, czy nadawanie numeru PESEL uchodźcom.
- Według zapewnień wszystkie koszty mają być pokrywane tak, aby samorządy ponosiły jak najmniejsze nakłady finansowe związane z pomocą obywatelom Ukrainy – podkreślał.
Miasto zgłosiło zapotrzebowanie na ponad dwa miliony złotych. Tyle jak dotąd wydano na pomoc uchodźcom. W tej kwocie znajdują się też koszty zakwaterowania.
Z informacji uzyskanych przez władze miasta od władz powiatu wynika, że w całym powiecie w bazie kwaterunku są 264 miejsca dla uchodźców. Oprócz Kutna najprężniej działają władze gmin Łanięta, Bedlno, Strzelce i Dąbrowice. Zorganizowano tam głównie punkty lokalowe w szkołach, nie nadają się one więc do dłuższego zamieszkania.
Prezydent Zbigniew Burzyński dodał, że w pomocy aktywnie uczestniczy kutnowski Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
- Stołówka przy Wyszyńskiego pracuje pełną mocą, wydaje komplet posiłków plus dodatkowo 50 obiadów. Wykorzystywane są mieszkania chronione przy Wyszyńskiego i wspomagane na Majdanach – wyliczał Zbigniew Burzyński.
Ciężko oszacować ilu uchodźców przewinęło się przez nasze miasto i powiat i ilu obecnie ich jest, bo nie wszyscy zgłaszają się do władz, czy innych instytucji. Z oficjalnych danych wynika, że na dzień 15 marca br. w powiecie kutnowskim przebywało 506 uchodźców, w samym Kutnie około 270 osób. Faktycznie te liczby mogą być co najmniej dwukrotnie wyższe.
Prezydent mówił, że zapewne po wprowadzonej od dziś rejestracji PESEL będzie można mówić o dokładnych liczbach, ponieważ Ukraińcy chętnie będą z tego korzystali.
Nie wszyscy są przychylni. Do władz przychodzą wulgarne wiadomości
Radny Robert Małachowski zasugerował, by punkt w SP nr 1 w którym nocują uchodźcy został oznakowany. Argumentował to tym, że w zdecydowanej większości nie znają oni miasta. Dodał, że uczniowie szkół chcieliby odwiedzać to miejsce, by przekazać np. słodycze, napoje czy zabawki.
- Ja popatrzyłem z drugiej strony. Pomyślałem, że ze względów bezpieczeństwa lepiej nie oznakowywać tego miejsca. Po otworzeniu tego punktu przejściowego poinformowaliśmy o tym policję, straż miejską. Wiem, że na bieżąco podjeżdżają tam patrole. Na moment otwarcia tego punktu nikt nie trafiał tam sam, trafiał tam tylko za naszym pośrednictwem, dlatego nie oznakowaliśmy tego miejsca - wyjaśniał Naczelnik.
Prezydent Kutna dodawał, że nie wszyscy są przychylni uchodźcom. Jako przykład podawał maile, które przychodzą do Urzędu.
- Ich treści nie wypada nawet przytaczać, bo są tak obrzydliwe i chamskie. I to też są nasi obywatele - to znaczy polscy - bo ja nie wiem skąd to przychodzi. Oznakowanie tego miejsca nie jest dobre – mówił Zbigniew Burzyński.
Włodarz mówił też o tym, że pomysł, by kutnianie odwiedzali to miejsce nie jest najlepszy, ponieważ zaburzałoby to intymność i prywatność przebywających tam osób, które i tak nie są na najwyższym poziomie z uwagi na wieloosobowe sale.
To może się wkrótce zmienić – Z. Burzyński poprosił starostę Daniela Kowalika by sprawdzono, czy w szpitalu nie zostały parawany po szczytowym momencie pandemii. Byłoby one wykorzystane do chociaż prowizorycznego odgrodzenia od siebie łóżek i materacy.
- Prawda jest taka, że osoby, które chciałby zrobić coś złego i tak ustalą ten adres. Mimo wszystko osoby poszukujące miejsca do noclegu, albo chcący pomóc, coś podać mają to utrudnione – odpowiadał Robert Małachowski.
Naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Informacji Niejawnych odparł, że wolałby, żeby cały asortyment dla uchodźców trafiał do magazynu przy ulicy Bema. Ważne są tutaj np. kwestie sanitarne. Chodzi nie tylko o COVID-19, ale o to, by do uchodźców trafiała żywność z pewnego źródła.
- Wielkie serce każdej osoby jest bardzo ważne, ale nie chciałbym żeby do punktu w SP nr 1 przychodziły jakieś grupy, które będą coś podawać itd. Co by było, gdyby po takim spotkaniu 10 albo 15 osób trafiło do szpitala z jakimś zatruciem? Kto będzie za to odpowiadał? Nie chciałbym takiej sytuacji, dlatego wolę, żeby podawana tam żywność pochodziła z kuchni szkolnej, a produkty od nas – mówił R. Bieniek.
Radny Małachowski odpowiadał, że nie miał na myśli żywności, tylko napoje, zabawki i słodycze. Sprawa poruszona przez radnego ma zostać przeanalizowana.
Co ze szczepieniami uchodźców?
Z kolei radny Paweł Markiweicz pytał o kwestię pandemii zauważając, że duża część uchodźców nie jest zaszczepiona przeciwko COVID-19. Radosław Bieniek odpowiedział, że rozmawiał o tym z dyrektor kutnowskiego sanepidu. W tej chwili nie ma odpowiednich aktów prawnych, które by to regulowały.Z informacji uzyskanych od sanepidu wynika, że obywatele Ukrainy są w innym rytmie szczepieniowym. Nie mogą wejść w polski rytm. Sanepid zapewnił, że jak tylko ministerstwo zdrowia opublikuje rozporządzenie w tej sprawie to szczepienia uchodźców od razu ruszą.
Z kolei Robert Stępniewski pytał o to, czy na stacji PKP znajdują się numery telefonów do punktu informacyjnego dla uchodźców. Głównie mówił o osobach, które wysiadają w naszym mieście w nocy. Dodał, że czasami zwyczajnie siedzą one na peronie i nikt się nimi nie interesuje.
- Osoby wjeżdżające do Kutna widząc dworzec i peron wnioskują, że to duże miasto i chcą tutaj wysiadać – mówił R. Stępniewski.
Naczelnik podał przykład uchodźców, którzy w nocy wysiedli na kutnowskim dworcu. Informacja o tym wpłynęła do magistratu od policji, więc według władz w tym przypadku wszystko dobrze zadziałało. Kwestia informacji z wywieszeniem numerów telefonów na dworcu zostanie jednak przedyskutowana, lecz może być z tym problem.
- Nie możemy działać na dworcu bez zgody zarządzającego, a kolej jest niechętna by prowadzić taką działalność, bo wymagałoby to porozumień, przepisów, ustalenia zasad. Jak idą wolontariusze to mogą robić co chcą – dodawał Z. Burzyński.
Wspomniał, że znane są przypadki w których zabroniono organizacji pomocy na dworcach jeśli wcześniej nie było o to oficjalnej prośby.
Wiadomo, że magistrat porozmawia ze Strażą Ochrony Kolei, by jej funkcjonariusze informowali o uchodźcach, którzy wysiedli na peronie w Kutnie i nie mają gdzie się udać.
Uchodźcy będą nocować na kutnowskiej Małej Lidze Baseballowej?
Sprawę obiektów znajdujących się na Małej Lidze Baseballowej poruszył z kolei radny Janusz Kołodziejski pytając, czy można je wykorzystać jako obiekty noclegowe.
- Rozmawialiśmy z Małą Ligą. Mają tam szereg swoich przedsięwzięć. Ale wczoraj Starosta przekazał nam, że ma podpisaną z nimi umowę. Czy to zafunkcjonuje i w jakim zakresie? Póki co nie wiadomo – odpowiadał Zbigniew Burzyński.
Na koniec Naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego mówił, że kontakty z uchodźcami nie zawsze są miłe, łatwe i przyjemne.
- Może Państwie nie wiecie – wchodzi grupa do szkoły, szkoła im się nie podoba i bez względu na porę dnia czy nocy oni odmawiają kwaterunku mówiąc, że mają pieniądze i pójdą do hotelu. Są tacy, którzy dostali prywatne kwatery. Miała być np. matka plus trójka dzieci. Idzie tam właścicielka, bo z dobroci serca chce im donieść pewne rzeczy, podarować, dać pieniądze. Wchodzi, a tam jest szesnaście osób. Chciałbym żebyście Państwo wiedzieli, że to tak wygląda, to nie jest tak, że oni przyjmują bezwarunkowo każdą pomoc. Oni mają pewne warunki, mają pewne oczekiwania. Stąd też ta pomoc nie zawsze jest łatwa i prosta – zakończył Radosław Bieniek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.