reklama
reklama

Rzadkie zwierzęta w bloku? Pionier szczegółowo komentuje

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Sporo emocji wzbudziły wydarzenia, które miały miejsce niedawno na jednym z kutnowskich osiedli. Niektórzy mieszkańcy i aktywiści prozwierzęcy uważają, że pracownicy RSM Pionier naruszyli siedliska rzadkiego gatunku ptaków prowadząc prace bez wymaganych zezwoleń. Spółdzielnia szczegółowo odnosi się do tej sprawy i podkreśla, że w tym przypadku uzyskanie zgód nie było konieczne, oraz, że nikt nie chciał niepokoić zwierząt, dlatego upewniono się, że ich tam nie ma. 
reklama

Sowy płomykówki widziane na kutnowskim osiedlu

Jako pierwszy o tej sprawie powiedział nam Artur Paul ze stowarzyszenia „Pomagam Bocianom”. Jak twierdzi wiosną ubiegłego roku mieszkańcy ulicy Olimpijskiej w Kutnie przekazali mu informację o rzadkich sowach płomykówkach gniazdujących pod dachem jednego z bloków. Zaczęto prowadzić obserwacje tych zwierząt, a także skontaktowano się ze stowarzyszeniem, które zajmuje się typowo sowami.

1 marca zauważono, że przy jednym z sąsiednich bloków prowadzone są prace. Następnie przeniosły się one do bloku w którym miały przebywać płomykówki.

- Zadzwoniliśmy do Pioniera z pytaniem o to, dlaczego otwory mają zostać zakryte i czy mają na to zezwolenia. Rozmowa nie była zbyt udana. Stwierdzono, że nie obowiązują ich przepisy rozporządzenia ministra ochrony środowiska związanego z pracą przy siedliskach. Nie za bardzo chcieli udzielić informacji czy mają jakiekolwiek pozwolenie na pracę przy tym siedlisku. Wiemy, że te ptaki tu przebywały, są to ptaki prowadzące osiadły tryb życia. Jeżeli już tutaj były, to na pewno nie wyemigrowały – mówi nam Artur Paul.

Jak informowaliśmy już wcześniej, ostatecznie przystąpiono do prac w pobliżu otworów w których płomykówki miały mieć swoje gniazda. 

- Pionier mówił, że obowiązuje ich prawo budowlane, że nie obowiązuje ich prawo rozporządzenia ministra środowiska, które było przez nas wymieniane. Co w takich sytuacjach należy zrobić? Przede wszystkim trzeba mieć opinię ornitologiczną na temat przebywających tutaj gatunków ptaków, czy opinie na temat nietoperzy. Dopiero po wydaniu zgody z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska można przystępować do takich prac. Natomiast takiej zgody prawdopodobnie nie ma, nie było, a prace zostały również wykonane po terminie zawartym w rozporządzeniu, czyli z dniem 1 marca, natomiast można było je wykonywać do końca lutego – dodaje Artur Paul.

Po południu 1 marca kutnowscy strażacy sprawdzili, czy sowy znajdują się za styropianem, którym zaślepiono otwory wentylacyjne. Nie było ich tam.

- Te ptaki nie zerują w stu procentach nocą. W zabudowaniu miejskim mogą zerować nad ranem, o świcie. Są to skrajne przypadki, że te ptaki zamieszkują takie miejsca, jak osiedla mieszkalne – opisuje nasz rozmówca.

Co ciekawe wieczorem kilka godzin po całym zamieszaniu do naszej redakcji zgłosiła się jedna z mieszkanek. Pani Anna (nazwisko do wiadomości redakcji) napisała nam:

- Spółdzielnia zarządzająca blokiem wiedziała od ubiegłego roku o obecności i lęgach sów w budynku. Otrzymała wiadomości od mieszkańców. Sowy w październiku jeszcze karmiły późny lęg, były widywane i słyszane na osiedlu, siedziały nawet na balkonach. Spółdzielnia kontaktowała się ze Stowarzyszeniem Ochrony Sów, gdzie otrzymała informacje o tym, że sowy i ich siedlisko są pod ochroną i nie wolno zamykać wykorzystywanego przez nie otworu nawet w przypadku remontu bloku. Dzisiaj otwór zaklejono mimo interwencji mieszkańca Kutna i osoby ze SOS (telefonicznie). Pracownica spółdzielni stwierdziła, że ją obowiązuje jedynie prawo budowlane i tam zawsze były kratki. Straż pożarna po odsłonięciu otworu nie musiała widzieć sów w środku, bo otwór prowadzi do dużej przestrzeni stropodachu – napisała do nas kobieta.

 

- Poza tym samo zasłonięcie otworu jest łamaniem prawa ochrony środowiska ponieważ niszczy siedlisko ptaków gatunku chronionego, uniemożliwiając im dalsze życie w tym miejscu. Być może jednak sowy są w środku stropodachu i będą umierać z głodu. Sprawa została zgłoszona na policję i zostanie zgłoszona do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi. Spółdzielnia świadomie złamała prawo. Nie był to fałszywy alarm, ale interwencja z pewnością była nieudana, bo nie zakończyła się przywróceniem stanu zgodnego z prawem. Co jest niestety typowe w naszym kraju, gdzie funkcjonariusze policji nie mają pojęcia o prawie ochrony zwierząt i przyrody, a żeby złożyć doniesienie, na komisariacie trzeba odpierać niezliczone propozycje rezygnacji ze swoich zamiarów, bo "przecież nic się nie stało" – uważa pani Anna.

Sowy w Kutnie? RDOŚ komentuje

O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Łodzi. Przekazano nam, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa płomykówka jest objęta ścisłą ochroną gatunkową. Gatunek ten wymaga ochrony czynnej, tzn. stosowania, w razie potrzeby, zabiegów ochronnych w celu przywrócenia naturalnego stanu ekosystemów i składników przyrody lub zachowania siedlisk przyrodniczych oraz siedlisk roślin, zwierząt lub grzybów. 

- W ramach czynnej ochrony gatunkowej buduje się sztuczne miejsca lęgowe, miejsca rozrodu lub wodopojów, czy dostosowuje się sposób i termin wykonywania prac agrotechnicznych, leśnych, rybackich, budowlanych (w tym hydrotechnicznych), remontowych i innych, tak aby zminimalizować ich wpływ na zwierzęta i siedliska. W stosunku do dziko występujących zwierząt należących do gatunków objętych ochroną ścisłą obowiązują zakazy, m.in.: niszczenia siedlisk, będących obszarem rozrodu, wychowu młodych, odpoczynku, migracji lub żerowania; niszczenia, usuwania lub uszkadzania gniazd lub innych schronień; umyślnego uniemożliwiania dostępu do schronień oraz umyślnego płoszenia lub niepokojenia w miejscach noclegu, w okresie lęgowym w miejscach rozrodu lub wychowu młodych, lub w miejscach żerowania zgrupowań ptaków migrujących lub zimujących – opisuje Tomasz Radziewicz, Z-ca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Łodzi - Regionalny Konserwator Przyrody.

Jak dodaje to oznacza, że prowadzenie prac remontowych dachu lub elewacji budynku, na którym zostały stwierdzone miejsca gniazdowania ptaków objętych ochroną gatunkową, możliwe jest jedynie po uzyskaniu zezwolenia właściwego miejscowo regionalnego dyrektora ochrony środowiska na odstępstwa od ww. zakazów. Zezwolenie takie może być wydane w sytuacjach wyjątkowych, czyli w razie braku rozwiązań alternatywnych i jeżeli nie jest to szkodliwe dla zachowania we właściwym stanie ochrony dziko występujących populacji chronionych gatunków oraz gdy została spełniona jedna z przesłanek zawartych w art. 56 ust. 4 ustawy o ochronie przyrody.

- Przed Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska w Łodzi nie toczyło się postępowanie administracyjne w sprawie wydania zezwolenia na odstępstwa od zakazów względem płomykówki w związku z trwającymi pracami remontowymi we wskazanej lokalizacji w Kutnie. Zgodnie z zapisami ustawy o ochronie przyrody, kto bez zezwolenia narusza zakazy w stosunku do roślin, zwierząt lub grzybów objętych ochroną gatunkową podlega karze aresztu albo grzywny. Zgodnie z art. 132 ww. ustawy, orzekanie w sprawach, o których mowa w art. 131, następuje na podstawie przepisów Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. W tej sytuacji w związku z podejrzeniem naruszenia zakazów obowiązujących względem chronionego gatunku ptaka – płomykówki Tyto alba, w związku z trwającymi pracami remontowymi budynku mieszkalnego w Kutnie, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Łodzi wystąpił do Komendanta Powiatowego Policji w Kutnie oraz do Komendanta Powiatowej Straży Pożarnej w Kutnie o przekazanie informacji o działaniach podjętych przez te organy w ww. sprawie – informuje Tomasz Radziewicz.

Dowiadujemy się także, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Łodzi skierował przedmiotową sprawę do Komendanta Powiatowego Policji w Kutnie w celu rozważenia możliwości wszczęcia postępowania w sprawie popełnienia wykroczenia z art. 131 pkt 14 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody. 

Pionier obszernie wyjaśnia wątpliwości

Wszystko bardzo szczegółowo i wyczerpująco wyjaśnia także Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa Pionier. Przekazano nam, że budzące tyle emocji wśród mieszkańców prace 

- Nasze prace nie polegały na trwałym zamknięciu dwóch otworów wentylacyjnych od strony południowej opisywanego budynku jak zasugerowano, a tylko uzupełnieniu ubytków docieplenia wokół tych otworów, spowodowanych działalnością kawek polegającą na wydziobywaniu elementów docieplenia. Otwory na szczycie budynku są drożne i nie zostały zamknięte. 2. Nasze działania przeprowadziliśmy zgodnie z art.52 ust. 2 pkt 2 Ustawy o ochronie przyrody oraz rozporządzeniem Ministra Środowiska w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt – zapewnia Prezez Zarządu, Krzysztof Matusiak.

Podkreślono, że pracownicy spółdzielni wiedzą, iż przed rozpoczęciem prac remontowych termomodernizacyjnych zarządca budynku powinien zlecić doświadczonemu ornitologowi inwentaryzację przyrodniczą w zakresie występowania ptaków gatunków chronionych w celu uniknięcia nieumyślnego płoszenia i zniszczenia schronienia podczas prac budowlanych oraz uzyskać zgodę na odstępstwa od zakazu z RDOŚ.

- Jednak prace przeprowadzone na budynku nie miały charakteru remontu na które należy posiadać decyzję RDOŚ, a tylko doraźnego zabezpieczenia otworów przed ich powiększeniem przez kawki i co najbardziej istotne prace odbywały się poza okresem lęgowym ptaków. Władze Spółdzielni wiedzą, iż w miesiącach wrzesień — październik ubiegłego roku widywano sowę płomykówkę przebywającą w sąsiedztwie otworów wentylacyjnych budynku przy ul. Olimpijskiej 4C (duża atrakcja dla mieszkańców) i z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że sowa ta korzystała też z przestrzeni stropodachowej. Nie możemy wykluczyć również tego, że była tam para tych ptaków. W związku z powyższym przed przystąpieniem do prac pracownicy Spółdzielni przeprowadzili obserwacje, również po zmroku w celu stwierdzenia obecności sów. Dodatkowo skierowano do mieszkańców zapytanie czy widują sowy – zaznacza prezes Pioniera.

Spółdzielnia przekazuje, że bezpośrednie obserwacje jak i wywiad wykluczyły obecność sów. Władze Spółdzielni licząc się z powrotem ptaków i w trosce o nie, zadecydowały, aby w otworach wentylacyjnych przy których w ubiegłym roku latem widywano sowę nie montowano kratek a tylko zabezpieczyć powierzchnię wokół nich. 

- Spółdzielnia dołożyła wszelakich starań aby nie niepokoić, a tym bardziej nie niszczyć siedlisk ptaków chronionych zarówno przed jak i w trakcie wykonywania koniecznych drobnych napraw elewacji budynku. Biorąc powyższe pod uwagę nie zasięgaliśmy opinii ornitologa ani nie występowaliśmy do RDOŚ o decyzję, gdyż na przeprowadzenie drobnych napraw i zabezpieczenia elewacji przed pogorszeniem stanu technicznego budynku nie jest wymagane uzyskanie takich dokumentów zgodnie z wyżej przytaczaną Ustawą i Rozporządzeniem. Spółdzielnia aktywnie dba o ochronę środowiska m.in poprzez pielęgnację zieleni wykonywanie nowych nasadzeń drzew i krzewów, a także posiada na swoich budynkach budki lęgowe dla jeżyków, które są ptakami chronionymi – wylicza K. Matusiak.

Przypomina, że brak sów i innych ptaków potwierdzono również po tym, jak kutnowskie służby zostały zaalarmowane i zadysponowane na ulicę Olimpijską.

- Przeprowadzona interwencja Straży Pożarnej potwierdziła brak sów i innych ptaków w przestrzeni niedostępnej oraz drożność otworów w szczycie budynku Olimpijskiej 4C pozostawionych rozmyślnie przez Spółdzielnię dla ewentualnego bytowania sów po ich powrocie. RSM „Pionier" prosi o zaprzestanie powielania nieprawdziwych informacji dotyczących działania Spółdzielni wbrew obowiązującym przepisom Prawa w tym świadomemu i celowemu działaniu na szkodę środowiska i ptaków chronionych – kończy Krzysztof Matusiak.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama